Medytacja en masse

Jak kolonializm zrodził ogólnoświatowy ruchu vipassany




Erik Braun


Jak się dzisiaj powszechnie sądzi, buddyzm i medytacja idą ze sobą w parze – czasami uważa się nawet, że są jednym i tym samym. Niemniej uwzględniając nawet zwolenników therawady, tradycji buddyjskiej, z której wywodzi się ogromnie popularny dzisiaj ruch medytacji wglądu (vipassana), historycznie rzecz ujmując, stosunkowo niewielu buddystów traktowało medytację jako coś niezbędnego. Wręcz przeciwnie, zamiast na medytacji, większość wyznawców therawady oraz innych buddyjskich tradycji, wliczając w to mnichów i mniszki, skupiało się na kultywowaniu moralności, przekazywaniu nauk Buddy (dharmy) oraz gromadzeniu dobrej karmy, która była owocem szczodrości. To prawda, że ludzie ci traktowali medytację jako coś nieodzownego na ścieżce prowadzącej do przebudzenia – według therawady bez tego rodzaju praktyki nie można stać się oświeconym – lecz równocześnie niewątpliwym był dla nich fakt, że buddysta może wieść autentyczne i wartościowe życie wcale nie medytując. Aspirując ku korzystnemu odrodzeniu, a nie przebudzeniu, wielu wyznawców therawady wysuwało nawet argumenty, że medytacja nie jest czymś stosownym w obecnej erze upadku [Dharmy], może za wyjątkiem paru mnichów żyjących gdzieś w odosobnieniu dżungli lub górskiej jaskini. Skąd zatem wzięło się to wszechobecne dzisiaj przekonanie, że medytacja stanowi sedno buddyjskiego życia?

Pytanie to prowadzi nas do Birmy nieco ponad sto lat wstecz. Wyjątkowość tego okresu historii polega na tym, że nigdzie wcześniej nie wytworzył się żaden trend popularyzujący medytację. To prawda, że mistrzowie tajskiej tradycji leśnej, przede wszystkim Ajaan Mun (1870-1949) oraz głosiciele odnowy religijnej na Sri Lance, tacy jak Dharmapala (1864-1933), przyczynili się do ustanowieniu praktyki wglądu i rozpropagowania świeckiej medytacji. Lecz nie zainicjowali oni żadnych szeroko zakrojonych ruchów medytacyjnych. Aby zatem wyjaśnić to w jaki sposób medytacja urosła do rangi praktyki masowej - w tym przypadku chodzi konkretnie o medytację wglądu - wzrok należy kierować ku Birmie. Vipassana traktowała medytację jako logiczny, a nawet konieczny środek, wdrażania buddyjskiej nauk we własne życie, tak w przypadku osób świeckich, jaki i stanu mnisiego. Jednak powstanie tej praktyki nie było zjawiskiem ścisłe rodzimym, bowiem do jej zaistnienia w sposób dość specyficzny przyczyniła się kolonizacja. (W rzeczywistości, żadna z obecnych tradycji praktyki wglądu nie może w sposób wiarygodny sięgać dalej w historię niż koniec dziewiętnastego, początek dwudziestego wieku.) Choć obecnie mamy do czynienia z ruchem ogólnoświatowym, praktyka wglądu zawdzięcza swój początek interakcji do jakiej doszło pomiędzy zachodnim imperium i wschodnią dynastią. A faktycznie, można posunąć się nawet dalej i ustalić czas jej powstania na konkretny dzień: 28 grudnia 1885 roku, kiedy to armia brytyjskiego imperium ostatecznie podbiła królestwo Birmy. 

Brytyjska piechota u wrót pałacu w Mandalaj, rok 1885
Obca armia, która w ten pamiętny dzień przejęła kontrolę nad birmańską stolicą Mandalaj, nie tylko zniszczyła samo królestwo, lecz jednocześnie jedyny znany Birmańczykom świat. W świecie tym, ostatni król Birmy, jak wszyscy królowie go poprzedzający, zasiadał u podstawy kosmicznej osi, która obracała się wokół tronu w Mandalaj. Zamieszkujący w nieruchomym punkcie świata, Thibaw, który panował w latach 1878-1885, zobowiązany był jako król do roztaczania opieki na buddyzmem. Tuż po brytyjskim przejęciu władzy, birmańscy poddani stali się świadkami wydarzenia w trakcie którego ich władca, otoczony kordonem obcych żołnierzy uzbrojonych w karabiny, odtransportowany został skromnym wozem zaprzężonym w woły z królewskiego pałacu (w którym zorganizowano towarzyski klub oficerski) prosto na parowiec, którym król udał się na wygnanie. Trauma związana z tym wydarzeniem oraz zmiany społeczne o bezprecedensowej wówczas skali, stały się zalążkiem późniejszego rozprzestrzenienia się medytacji wglądu na cały świat.

Król Thibaw z żoną i córką w pałacu w Mandalay, rok 1885
W przeciwieństwie do wielu innych dziedzin życia znajdujących się pod kolonialnym nadzorem, Brytyjczycy – kalas, czyli barbarzyńcy, jak nazywali ich Birmańczycy – zastosowali w Birmie rządy bezpośrednie, pomijając tym samym jakiegokolwiek władcę, za wyjątkiem oczywiście królowej Wiktorii, „Cesarzowej Indii”. Birmańczycy jednak nie mogli oczekiwać tego, że brytyjska królowa przejmie na siebie najważniejszą rolę tradycyjnie przynależącą do birmańskiego władcy, czyli patronat nad buddyzmem. Stało się nawet coś więcej, bowiem królowa Wiktoria wydała zarządzenie obejmujące poddanych wszystkich swoich kolonii, które zabraniało wspierania jakiegokolwiek religii. W reakcji na krwawe powstanie Sipajów w 1857 roku w Indiach, którego przyczyną, jak uważano, były religijne niesnaski, królowa ogłosiła: „Wszyscy ci, którzy znajdują się u władzy pod naszym panowaniem” nie mogą pod żadnym pozorem wtrącać się w życie religijne kolonialnych poddanych „pod groźbą najwyższej kary”. 

Dla współczesnego człowieka prowadzenie takiej polityki brzmi sensownie, jest to typowo oświeceniowe podejście zapewniające wolność religijnego wyznania. Birmańczycy jednak, postrzegali taką postawę jako nic innego, jak atak na sam buddyzm. Budda-sasana, najbliższy palijski odpowiednik terminu „buddyzm”, oznacza po prostu „nauki Buddy”, lecz jest to również słowo odnoszące się do całej buddyjskiej tradycji. Oznacza nie tylko dhammę czy buddyjskie nauki, lecz obejmuje swoim znaczeniem również nauczanie buddyjskich instytucji – a przede wszystkim, stanu mnisiego. Birmańscy buddyści, podobnie jak większość buddystów teraz i niegdyś, wierzyli w to, że los sasany jest już przesądzony. Zatem nie chodziło o to czy buddyzm znajduje się na pozycji przegranej, lecz kiedy nadejdzie jego nieunikniony koniec. W tych okolicznościach celem nadrzędnym więc, było podtrzymywanie sasany, tak długo jak to tylko możliwe – najdalsza granica czasu, jak wynikało z materiału komentarzowego, wyznaczona została na pięć tysięcy lat. Buddyści therawady wierzyli zatem, że aby ten plan podtrzymywania sasany się powiódł, nieodzownym do tego był pełen zaangażowania król, władca który wspierałby szczodrze mnisi stan, utrzymywał klasztory, i który zabiegałby także o to, aby zarówno osoby wyświęcone, jak i cała reszta jego poddanych stała na straży buddyjskich ideałów. Postawa zdystansowania brytyjskich oficjeli postrzegana była więc najzwyczajniej jako zniewaga, jako jawna krzywda, którą zaogniło tylko przyzwolenie na to, aby chrześcijańscy misjonarze zaczęli budować w Birmie swoje preferencyjnie traktowane placówki.

Birmańczycy nie dali łatwo za wygraną. Pozbawieni swojego króla, ludzie świeccy zaczęli się organizować, tworząc razem stowarzyszenia oraz kluby na skalę wcześniej niespotykaną. Przeprowadzali egzaminy dla mnichów, zbierali środki mające wykarmić i odziać całe klasztory, a sami zaś podjęli się wnikliwego studiowania dhammy, którego celem było przygotowanie się na odpieranie krytyki padającej ze strony chrześcijańskich misjonarzy oraz zachowanie cennych nauk, które inaczej mogłyby były ulec zapomnieniu.

To głębokie i bezprecedensowe zainteresowanie ludzi świeckich wszystkim tym co buddyjskie, przyczyniło się do wzrostu znaczenia utalentowanych mnichów, którzy dla laikatu stali się czymś w rodzaju buddyjskich gwiazdorów. Obniżając swoje wachlarze, którymi tradycja nakazywała im zasłaniać twarze w trakcie mów dharmy, wytworzyli styl, który wkrótce ochrzczono mianem „dolnego wachlarza”. Nauczyciele ci docierali do ogromnej wręcz publiczności – zdarzało się czasami, że przemawiali przed dziesiątkami tysięcy ludzi - co zawdzięczali posługiwaniu się ujmującym i przystępnym stylem. Aby pozyskać jeszcze większą ilość zwolenników, niektórzy z nich przybierali nawet imiona sceniczne, przywłaszczając sobie imiona popularnych wówczas aktorów. (To tak, jakby amerykański mnich próbując zwiększyć swoją popularność nazwał się Bhikkhu Brad Pitt.)

Co więcej, wzrostowi popularności nauczycieli towarzyszyło pojawienie się nauczania w formie druku. Powstawały liczne drukarnie, które wypuszczały na rynek tanie edycje książek precyzujących każdy aspekt doktryny. Wiele z tych prac dotyczyło subtelnych nauk Abhidhammy, rozdziałów kanonu palijskiego, schematyzujących cechy umysłu i rzeczywistości. Nigdy przedtem ludzie świeccy nie posiadali tak szerokiego dostępu do wielkich zasobów doktrynalnego nauczania. Pochłaniali tę wiedzę z wielkim zaangażowaniem, bez względu na poziom złożoności poszczególnych kwestii, często zbierając się w grupy, aby razem móc studiować najtrudniejsze tematy. Studiowanie to było czasami na tyle zaawansowane, że niektóre burzliwe publiczne spotkania były organizowane specjalnie po to, aby móc zakwestionować argumenty autorów. Zdarzało się, że podczas takich spotkań dochodziło nawet do palenia książek na stosach.

Wszystkie te działania zrewolucjonizowały buddyzm i stworzyły podwaliny dla popularyzacji praktyki wglądu. Nowe sposoby bycia buddystą pojawiały się tuż obok wzorców już utartych i był to efekt przemian społecznych wywołanych przez kolonializm. Ludzie świeccy, w wyniku wzmocnienia swojej pozycji dzięki zaangażowaniu się w grupy studiujące nauki, stali się kolektywnym podmiotem, co pozwoliło im na przyjęcie roli protektora sasany, ów niegdysiejszy obowiązek króla.

Na tle polityczno-społecznego ożywienia w dwudziestowiecznej Birmie, medytacja stała się jeszcze jednym sposobem ochrony buddyzmu. Medytacyjne osiągnięcia na poziomie indywidualnym miały wzmocnić sasanę poprzez doskonalenie karmy całego społeczeństwa. Jednocześnie, przebudzenie, traktowane uprzednio jako coś znajdującego się poza zasięgiem w erze upadku, teraz uznane zostało za możliwe, jeszcze w tym życiu, dzięki podążaniu ścieżką medytacji. Najważniejsze postacie w tym procesie przemian, zdołały ujarzmić niespokojną energię świeckich mas, ich poczucie upodmiotowienia oraz pragnienie wiedzy – wszystko co uprzednio zostało wywołane i ukształtowane przez polityką kolonialną i wpływ działalności misyjnej – i skierować je ku praktyce.

Postacią przodującą wśród tych nauczycieli był mnich o imieniu Ledi Sayadaw (1846-1923). Był jednym z pierwszych propagatorów reorganizacji świeckiego stylu życia, który uwzględniał możliwość praktykowania medytacji. Już początkami dwudziestego wieku przedstawiał on medytacje w prostych słowach i namawiał do tego, aby stała się ona częścią zwyczajnego życia osoby świeckiej. Ledi Sayadaw, który słyną ze swojego stylu „dolnego wachlarza”, znany był dla wielu jeszcze szerzej jako autor licznych, pisanych w przystępny sposób, lecz jednocześnie wyrafinowanych prac przybliżających doktrynę buddyjską; jak ujął to jeden z birmańskich pisarzy, Sayadaw potrafił „szerzyć Abhidharmę jak padający deszcz”. Co więcej, łączył studiowanie Abhidharmy z praktyką medytacyjną i przedstawiał posiadanie wiedzy w tej dziedzinie jako podstawę dla codziennego obserwowania świata, co prowadzić mogło do wyzwalającego wglądu. Chociaż przynaglał do pilnej nauki, podkreślał jednocześnie, że nawet osoba świecka, która studiuje tylko ciągle zmieniającą się naturę czterech żywiołów (dhatus) ziemi, wiatru, ognia i wody, może zebrać owoce w postaci wielkiego duchowego osiągnięcia. Jak przekonywał „U tych, którzy rozwinęli w sobie wiedzę, wszystko co w nich i poza nimi, w ich domu i poza nim, w ich wiosce czy miasteczku czy poza nimi, pozostaje przedmiotem za sprawą którego może pojawić się wielki wgląd w nietrwałość”.

Dawniej powszechnie panującym poglądem było to, że jeśli ktokolwiek chciał praktykować medytację wglądu, musiał uprzednio wejść w głębokie stany koncentracji (samadhi) nazywane jhana'mi. Osiągnięcie tych wyrafinowanych poziomów koncentracji wymagało długich okresów spędzonych w odosobnieniu od świata, gdzieś w ostępach legendarnej dżungli lub górskiej jaskini. Teraz jednak, jak starał się argumentować Ledi Sayadaw, aby wytworzyć w sobie mentalną stabilność potrzebną do praktyki wglądu, wcale nie było to czymś koniecznym. Oczywiście, to godne pochwały, jeśli komuś udało się ten głęboki stan koncentracji osiągnąć (Ledi Sayadaw twierdził, że jemu się udało), lecz faktycznie, jak zapewniał, wystarczał minimalny poziom koncentracji, który miał pozwolić medytującemu na ciągłe powracanie, chwila po chwili, do przedmiotu kontemplacji.

Ów stan umysłu nazwany został „koncentracją chwilową” (khanika-samadhi) i stał się podstawą „czystego” lub „suchego” wglądu medytacyjnego (suddha-vipassana lub sukkha-vipassana), który nie obejmował głębokiej koncentracji. Chociaż to podejście do praktyki było już dyskutowane w autorytatywnych tekstach, nikt nigdy wcześniej nie próbował tego popularyzować: Ledi Sayadaw był pierwszym nauczycielem, dla którego podejście to stało się podstawą nauczania. Wieść rozeszła się jak świat długi i szeroki: zapomnijcie o dżungli i jaskini. Teraz możecie medytować w mieście!

Jakiś czas po tym jak Ledi Sayadaw osiągnął już swoją renomę, inny mnich, Mingun Sayadaw (1868-1955), również zaczął promować medytację wglądu, która bazowała na chwilowej koncentracji, co najprawdopodobniej w jakimś stopniu opierało się na znanej już wykładni Ledi'ego Sayadaw'a. Metoda Mingun'a Sayadaw'a zachęcała medytujących do inwentaryzowania każdego momentu percepcji jaki tylko pojawiał się u jednej z bram zmysłowych, by móc potem rozłożyć całość doświadczenia na nieustannie zmieniający się strumień wrażeń. Ten nacisk kładziony na zauważanie wrażeń zmysłowych doprowadził później do rozumienia uważności (sati) jako „czystej uwagi” [bare attention], jak określał to pochodzący z Niemiec mnich Nyanaponika. (W rezultacie to zogniskowanie uwagi na procesie doświadczenia przyczyniło się do powstania na Zachodzie świeckiej interpretacji sati i do wyjęcia tego pojęcia z buddyjskiego kontekstu.) Mingun Sayadaw, co jest również godne uwagi, był pierwszym nauczycielem, który już w roku 1911 prowadził grupę medytacyjną dla osób świeckich. Niemal wszystkie metody praktyki, które pojawiły się w Birmie swój rodowód wywodzą albo od niego albo od Ledi'ego Sayadaw'a.

To właśnie za sprawą wysiłków tych dwóch nauczycieli, praktyka wśród ludzi świeckich stała się tak popularna. Jednak nie uważali oni swoich technik za innowacyjne. Podobnie jak większość współczesnych zwolenników medytacji, zwracali się ku Buddzie jako postaci modelowej oraz zawężali się do autorytetu kilku wczesnych pism buddyjskich. Te zaś z kolei, zebrane setki lat po śmierci Buddy, palijskie pisma, takie jak sutta Satipatthany (Mowa o ustanowieniach uważności) oraz sutta Anapanasati (Mowa o uważności oddechu), odegrały kluczowe znaczenie w procesie formułowania praktyki przez tych nauczycieli i po dziś dzień zachowały swój wyjątkowy status. Pisma te jednak nigdy wcześniej nie były szeroko używane w świeckim kontekście oraz, jak szybko gotowi byliby przyznać dzisiejsi nauczyciele zarówno amerykańscy, jak i azjatyccy, ich interpretacje mogą się łatwo różnić. I tak przykładowo, niektórzy mnisi lankijscy krytykowali metodę Mingun'a Sayadaw'a (jak wykładana była ona przez jego ucznia Mahasi Sayadaw'a [1904-1982]) za jej brak kanonicznego zatwierdzenia – innymi słowy, traktowali ją jako sfabrykowaną. Ogólny wniosek z tego jest taki, że podobnie jak zaistnienie masowej praktyki medytacji wglądu było wynikiem specyficznych okoliczności historycznych, tak też interpretacje kluczowych pism dotyczących praktyki vipassany rozwinęły się w podobnych kontekstach i pod wpływem podobnych uwarunkowań.

W latach trzydziestych dwudziestego wielu, kiedy rozpoczął się kolejny burzliwy okres w birmańskiej historii, praktyki nauczane przez Ledi'ego Sayadaw'a i Mingun'a Sayadaw'a stały się ponownie obiektem zainteresowania ze strony znaczącej części świeckiej publiczności. Powstania, polityczne zawirowania, które były następstwem tworzenia się ugrupowań nacjonalistycznych oraz załamanie się ekonomicznej równowagi wskutek Wielkiego Kryzysu (szczególnie ostry wzrost cen ryżu) i narastanie konfliktów etnicznych - wszystko to ożywiało zainteresowanie praktyką.

Ledi Sayadaw zmarł w roku 1923, lecz wielu jego uczniów aktywnie zaangażowało się w nauczanie praktyki wglądu w latach trzydziestych. Rolę szczególną odegrał świecki uczeń U Po Thet, znany również jako Saya Thetgyi (1873-1945), który odegrał kluczową rolę w przeistoczenie się praktyki wglądu w zjawisko o zasięgu globalnym, i co godne uwagi, był on jedną z pierwszych osób świeckich upoważnionych przez mnicha do nauczania vipassany. Ledi Sayadaw upoważnił nawet Thetgyi'a do nauczania mnichów, co było czymś całkowicie bezprecedensowym, czymś co wywróciło do góry nogami zwyczajowe role mnichów i osób świeckich.

Ta publiczna afirmacja dokonana przez Ledi'ego Sayadaw'a doprowadziła do powstania tradycji świeckich nauczycieli, którzy stali się następcami Thetgyi'a. Thetgyi nie został wyświęcony, mimo tego zamieszkał z dala od swojej żony oraz dzieci, by móc prowadzić życie w celibacie skupione na medytacji. Z kolei jego najwybitniejszy uczeń, U Na Khin (1899-1971), był głową rodziny liczącej sześcioro dzieci oraz pracował jako rządowy oficjel. Zwieńczeniem jego kariery urzędniczej było przyjęcie pozycji ministra finansów w nowo powstałym, niepodległym Związku Birmy, która w roku 1948 została wyzwolona spod kolonialnego panowania. Połączenie przez U Ba Khin'a aktywnego świeckiego życia z praktyką wglądu, było wyjściem poza formułę jego nauczyciela i przeniesieniem akcentu na całkowicie zeświecczone podejście do medytacji widzianej teraz jako praktyczny, a nawet zorientowany na doczesność, wysiłek – w rzeczywistości tak doczesny, że w latach pięćdziesiątych U Ba Khin zachwalał przydatność medytacji w procesie usuwania z ciała radioaktywnych toksyn, powszechnej obawy u zarania ery atomowej.

Po zdobyciu przez Birmę niepodległości, nowy birmański rząd, z premierem U Nu na czele, wykorzystał szerzące się zainteresowanie medytacją wglądu, jako część większej politycznej strategii, której celem było zjednoczenie kraju poprzez buddyzm. Lata pięćdziesiąte stanowiły okres transformacji, czas buddyjskiego odrodzenia religijnego. Pod rządowym patronatem w latach 1954-56 odbył się szósty kongres buddyjski, wydarzenie które zgromadzić miało mnichów therawady pochodzących z różnych krajów, by razem mogli oni uzgodnić kanon palijski i wyeliminować ewentualne błędy w jego przekazie. W rzeczywistości jednak, kongres ograniczył się w zasadzie tylko do uczestnictwa samych Birmańczyków, lecz rząd wykorzystał to wydarzenie jako sposób auto-promocji na scenie międzynarodowej, jako przykład kraju nade wszystko buddyjskiego. W tym samym okresie, stworzona została polityka stawiająca sobie za cel finansowanie ośrodków medytacyjnych i umożliwianie pracownikom aparatu państwowym korzystanie z bezpłatnego urlopu na czas praktykowania medytacji. Oficjalnie promowana praktyka wglądu była nie tylko środkiem umożliwiający osiągnięcie osobistego przebudzenia czy sposobem utrwalania sasany, lecz traktowana była jako patriotyczny wysiłek oraz źródło tożsamości narodowej. W niecałe siedemdziesiąt pięć lat, począwszy od roku 1886 po połowę lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku, medytacja, kiedyś zajęcie znikomego wycinka populacji, stała się obowiązkiem idealnego obywatela.

Mahasi Sayadaw
To wysiłek czyniony przez U Ba Khin'a przyczynił się do zaistnienia tego religijnego odrodzenia, lecz oficjalnie U Nu opowiedział się z Mahasi Sayadaw'em, który wywarł na premierze głębokie wrażenie podczas ich wspólnych spotkań. W roku 1949 rząd wprowadził Mahasi Sayadaw'a na stanowisko szefa ośrodka medytacyjnego Thathana Yeiktha w Rangoonie, który wkrótce stać się miał największym ośrodkiem w całej Birmie. Kilka lat później, U Ba Khin stworzył swój międzynarodowy ośrodek w Rangoonie. Ci dwaj nauczyciele oraz reprezentowane przez nich ośrodki były źródłem praktyk, które, osobno lub w synergii, ukształtowały formy praktyki medytacji wglądu na całym świecie.

Nauczyciele birmańscy technikę Mahasi'ego sprowadzili na Sri Lankę w roku 1956. Podobnie w tym samym czasie dotarła ona do Tajlandii. Sam Mahasi Sayadaw podróżował po całej Azji, docierał również na Zachód, wszędzie propagował technikę uważności, która stała się podwaliną samoistnego ruchu rozwijającego się na Zachodzie. U Ba Khin przekazał swoje nauki wielu uczniom przybywającym do jego ośrodka, wliczając do ich grona sporą grupę tych, którzy później stali się wpływowymi nauczycielami na Zachodzie. Należeli do nich Daw Mya Thwin (znana jako Saymagyi lub „Czcigodna Matka”), Ruth Denison, Robert Hover i John Coleman. Począwszy od roku 1956, U Ba Khin nauczał również pochodzącego z Indii obywatela birmańskiego, słynnego nauczyciela S. N. Goenka'ę (1924-2013), który wyemigrował do Indii w roku 1969. Goenka ostatecznie stał się założycielem sieci ponad 120 ośrodków medytacyjnych na całym świecie, które nieustannie szkolą w medytacji tysiące osób rocznie.

W tym samym czasie, kiedy birmańscy nauczyciele medytacji wyszli na przeciw światu, jednocześnie świat wyszedł naprzeciw birmańskim nauczycielom. Inspirowani poszukiwaniami duchowymi, które odzwierciedlały tęsknoty wielu młodych ludzi lat sześćdziesiątych, Joseph Goldstein, Jack Kornfield oraz Sharon Salzberg, każde z nich z osobna natknęło się na nauki wywodzące się z tradycji Ledi'ego i Mingun'a Sayadaw'ów. Kornfield przyswoił sobie również nauki z tajlandzkiej tradycji leśnej Ajaan'a Chah'a, co uwidacznia się w jego własnym stylu nauczania. Ta trójka Amerykanów stała się „posłańcami zwrotnymi” - jak nazwała ich badaczka Wendy Cadge – którzy sprowadzili na Zachód medytację wglądu, co ostatecznie zmaterializowało się w postaci założonego Insight Meditation Society (Stowarzyszenia medytacji wglądu) w stanie Massachusetts oraz ośrodka medytacyjnego Spirit Rock w Kalifornii. Jak na ironię, poszukiwana przez nich na potrzeby Zachodu starożytna mądrość  – autentyczne nauki i praktyki medytacyjne – zostały już wiele dziesiątków lat wcześniej na trwałe przekształcone przez wpływy kolonialne .

W świetle powyżej zarysowanej historii buddyzmu w Birmie można sądzić, że sposób rozumienia medytacji odzwierciedla potrzeby, nadzieje oraz lęki praktykujących ją ludzi w zależności od specyficznego czasu i miejsca. Dzisiaj medytacja, której korzenie sięgają około stu lat wstecz, funkcjonuje w sposób dalece odbiegający od jej niegdysiejszych zastosowań w przedkolonialnej Birmie. I tak na przykład, nacisk kładziony w Ameryce na uważność (sati), która rozumiana jest jako czysta uwaga, to przejaw opierania się na spuściźnie  Mingun'a Sayadaw'a, lecz również sygnalizuje to wyraźnie proces sekularyzowania praktyki, która skłania się dzisiaj ku modelowi terapeutycznemu. Tak zeświecczona forma medytacji stała się bogatym źródłem inspiracji, szczególnie na płaszczyźnie interakcji z psychologią.

Ta nieustająca transformacja medytacji wglądu wskazuje na trudny do podważenia i potencjalnie wyzwalający fakt: nie ma czegoś takiego jak medytacja. W każdym bądź razie, nie jako jakieś pojedyncze, niezmienne zjawisko. W zamian, istnieje jedynie wiele interpretacji i technik praktyki połączonych ze sobą w przygodnie powstających kontekstach i okresach. Można na to patrzeć jak na coś, co stanowi afirmację sedna buddyjskich nauk o nietrwałości. Jeśli nietrwałość rozumieć jako coś determinowanego przyczynowością sił współzależnego powstawania, to życie widziane z buddyjskiej perspektywy jest naznaczone głęboką ironią. Bowiem, jak wskazywałaby na to ta skrócona genealogia medytacji wglądu, wyzwolenie osoby medytującej jest następstwem tych samych wydarzeń oraz pragnień, które wiążą ją z wypełnionym cierpieniem cyklem odradzania.



Źródło: Tricycle

2 comments :

  1. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    ReplyDelete
  2. Co by nie mówić to medytacja może zdziałać bardzo wiele, ale dobrze jest wiedzieć czym ona jest. Jeśli ktoś się zaczyna medytacją interesować to na pewno na stronie https://pomedytuj.pl/ znajdzie całkiem sporo różnego rodzaju informacji.

    ReplyDelete