Taixu
(T’ai Hsu, 1890–1947)
|
Buddyjski
modernizm nie tylko usiłował zastąpić konserwatywne
chrześcijaństwo, prezentując się jako racjonalna religia w
nowoczesnym świecie, podjął się również próby zastąpienia
samego naukowego racjonalizmu. Orędownicy naukowej interpretacji
buddyzmu nie tylko prezentowali tę tradycję jako racjonalną
odpowiedź na rzekomo irracjonalne chrześcijaństwo; przedstawiali
buddyzm również jako humanizującą odpowiedź na przesadnie
racjonalistyczny i materialistyczny model nauki dominujący na
Zachodzie. Moderniści jednocześnie zapewniali, że buddyzm w pełni
zgadza się z nauką, lecz często wyrażali niezadowolenie z
dehumanizującego, mechanistycznego oraz instrumentalnego
podejścia do nauki, które było powszechne w erze wiktoriańskiej.
Paul
Carus nazywał Buddę „pierwszym pozytywistą”; lecz wielu ludzi
Zachodu oraz ulegających modernizującym wpływom azjatyckich
buddystów było często skrępowanych naukowym pozytywizmem, który
zapewniał, że wszystko może być wyjaśnione wyłącznie za pomocą
nauki. Naukowe publikacje ery wiktoriańskiej często przybierały
ton nader triumfalistyczny: nauka nie tylko była pewnym środkiem do
osiągnięcia wiedzy o świecie przyrody, była również środkiem,
dzięki któremu ludzkość mogła dążyć ku szczęściu, harmonii
oraz dobrobytowi. Wielu intelektualistów, łącznie z samymi
naukowcami, czuło się skrępowanymi tymi raczej przesadzonymi
twierdzeniami, szczególnie w obliczu tego jak wiek dwudziesty
zamanifestował mroczne strony zastosowania owej rewolucyjnej wiedzy
naukowej – machina masowej zagłady, dewastacja środowiska oraz
coraz bardziej zyskująca na sile mechanistyczna wizja człowieka i
przyrody. Nawet najbardziej gorliwi zwolennicy perspektywy naukowej
dostrzegali wiążące się z nią zagrożenia nihilizmu i anomii.
Bertrand Russell przykładowo, widział dwudziestowieczną naukę
jako tą, która porzuca swoje filozoficzne ideały, z których się
wywodziła. Nauka zamiast opierać się na starożytnym greckim
modelu „miłosnej historii pomiędzy człowiekiem a przyrodą”,
zagrożona była perspektywą redukcji do poziomu zwykłej techniki,
która mogła pozbawić życie jego aury cudowności i znaczenia:
Wraz z rozwojem fizyki pozbawiono nas, krok po kroku, tego co uważaliśmy za najgłębszą naturę fizycznego świata. Kolor i dźwięk, światło oraz cień, kształt i faktura, nie należą już do tej zewnętrznej natury, którą Jonowie postrzegali jako swoją oblubienicę, której oddawali cześć. Wszystkie te cechy przeniesione zostały z oblubienicy na kochanka, a oblubienica zamieniła się w szkielet grzechoczących kości, zimny i upiorny, sam prawdopodobnie będący jedynie przywidzeniem. Naukowcy biedaczkowie, przerażeni pustynią jaką odkryli w rezultacie stosowania swoich wzorów, zaczęli wzywać Boga, aby ten przyniósł im nieco ukojenia, lecz i Bóg, jak się okazuje, skazany jest na widmowość jaką cechuje się jego stworzenie.
Buddyjscy
moderniści z ożywieniem reagowali na możliwości jakie niósł ze
sobą nihilizm czający się za nowoczesną nauką oraz jej
skłonnościami, które pozbawiały świat jego sakralności,
tajemniczości i wpisanego weń sensu. W obliczu potencjalnie
nihilistycznych i destrukcyjnych konsekwencji nowoczesnej nauki,
zwolennicy ci nie wyparli się swojego przymierza z nauką, lecz
widzieli buddyzm, jako sposób na jej przewartościowanie.
Argumentowali, że jeżeli, jak twierdzili niektórzy, sam buddyzm
jest rodzajem nauki – wewnętrznej nauki – to być może z jego
naciskiem na współczucie, bezjaźniowość i uważne badanie
umysłu, może załagodzić on destrukcyjne rezultaty, ku jakim
prowadzić może paradygmat naukowy.
Wpływowy
tajwański reformator Taixu (T’ai Hsu, 1890–1947), jest właśnie
przedstawicielem takiego nurtu w chińskim buddyjskim modernizmie,
gdzie usiłowano ustalić zgodność pomiędzy buddyzmem i nauką,
przy jednoczesnym upartym propagowaniu możliwości przewyższenia
nauki przez buddyzm. Jego punktem wyjściowym są wszystkie nieszczęścia wiążące się z nihilizmem oraz destrukcyjnymi technologiami.
„Bogowie dawnych religii zdają się być rozchwiani wichrem nauki
a doktryny religijne nie potrafią mu już stawiać oporu – świat
zdaje się być oddany w ręce tyranii maszyny oraz wszystkich tych
potwornych sił, które zrodziła Nauka”. W przeciwieństwie jednak
do innych tradycji, „buddyzm jest jedyną religią, która nie
zaprzecza prawdzie naukowej, lecz raczej potwierdza ją”. Budda,
jak twierdził Taixu, nie tylko rozumiał rzeczywistość, tak jak ją
opisywała nowoczesna nauka, lecz znacząco wykraczał poza nią.
Taixu
twierdził uparcie, że chociaż nauka jest niezwykle wartościowa,
to dostarcza jedynie połowicznego rozumienia. Zatem rozwój
„naukowego buddyzmu”, może pomóc „w przezwyciężeniu
niepełnego charakteru Nauki”. Podczas gdy wiedza naukowa jest
częściowa, „rzeczywistość buddyjskiej doktryny uchwycona może
być tylko przez tych, którzy znajdują się w zasięgu najwyższej
i uniwersalnej percepcji, gdzie mogą dostrzec prawdziwą naturę
Wszechświata, jednak aby tak się stało, muszą osiągnąć mądrość
samego Buddy, co nie dzieje się za sprawą samej nauki czy logiki.”
Łącząc ze sobą akceptację oraz podejrzliwość wobec nauki,
twierdził że: „metody naukowe mogą jedynie potwierdzić
buddyjską doktrynę, lecz nigdy poza nią nie wykroczą”.
Zatem zaakceptowanie nauki przez Taixu było próbą jej
kontrolowania, ulokowało ją na stosownym miejscu, ustanowiło
granice pomiędzy nią a środkami służącymi do osiągnięcia
bardziej głębokiej prawdy z nią kompatybilnej, lecz jednocześnie,
ją przekraczającej.
Nie
wszystkie buddyjskie próby zaakceptowania i jednoczesnego
przewyższenia nauki były wyrażane z taką pewnością siebie, jak
te w przypadku Taixu. Wielu modernistów twierdzi, że buddyjskie
„mitologiczne” idee powinny ustąpić niekwestionowanej
objaśniającej potędze nauki. Jednak motyw łączenia akceptacji i
krytyki nauki ma się dobrze we współczesnym buddyjskim dyskursie,
gdzie sentymenty takie jak te wyrażane przez naukowca i propagatora
buddyzmu Roberta Thurmana są dość powszechne: „zachodnia nauka
może bardzo wiele nauczyć się od buddyzmu, czego, jak muszę
stwierdzić, bardzo potrzebuje. Buddyzm jest wyśmienitym naczyniem,
które zawiera w sobie to, co w Indiach nazywane było wewnętrzną
nauką. . . . Pozwalanie nauce na to, aby myślała że wszystko co
uwidacznia się w jej podejściu do rzeczy materialnych odzwierciedla
prawdziwą rzeczywistość, że jedynie to co materialne się liczy,
upośledziło naukę i uniemożliwiło jej spojrzenie na człowieka,
jako na istotę posiadającą psychologiczne wnętrze.” W innym zaś
miejscu, nazywa mistrzów tantry: „kwintesencją naukowców
niematerialnych cywilizacji”.
Źródło:
The Making of Buddhist Modernism, David L. McMahan (str.
74-76)
No comments :
Post a Comment