Erik Braun
Jak się dzisiaj powszechnie sądzi, buddyzm i medytacja idą ze sobą w parze –
czasami uważa się nawet, że są jednym i tym samym. Niemniej uwzględniając nawet zwolenników therawady, tradycji buddyjskiej, z
której wywodzi się ogromnie popularny dzisiaj ruch medytacji wglądu
(vipassana), historycznie rzecz ujmując, stosunkowo niewielu buddystów
traktowało medytację jako coś niezbędnego. Wręcz przeciwnie,
zamiast na medytacji, większość wyznawców therawady oraz innych
buddyjskich tradycji, wliczając w to mnichów i mniszki, skupiało
się na kultywowaniu moralności, przekazywaniu nauk Buddy (dharmy) oraz gromadzeniu dobrej karmy, która była owocem szczodrości. To
prawda, że ludzie ci traktowali medytację jako coś nieodzownego na ścieżce prowadzącej do przebudzenia – według therawady bez tego rodzaju
praktyki nie można stać się oświeconym – lecz równocześnie niewątpliwym był dla nich fakt, że buddysta może wieść autentyczne i
wartościowe życie wcale nie medytując. Aspirując ku korzystnemu
odrodzeniu, a nie przebudzeniu, wielu wyznawców therawady wysuwało
nawet argumenty, że medytacja nie jest czymś stosownym w obecnej
erze upadku [Dharmy], może za wyjątkiem paru mnichów żyjących gdzieś w
odosobnieniu dżungli lub górskiej jaskini. Skąd zatem wzięło się
to wszechobecne dzisiaj przekonanie, że medytacja stanowi sedno
buddyjskiego życia?
Pytanie
to prowadzi nas do Birmy nieco ponad sto lat wstecz. Wyjątkowość tego okresu historii polega na tym, że nigdzie wcześniej nie wytworzył się żaden trend popularyzujący
medytację. To prawda, że mistrzowie tajskiej tradycji leśnej,
przede wszystkim Ajaan Mun (1870-1949) oraz głosiciele odnowy
religijnej na Sri Lance, tacy jak Dharmapala (1864-1933), przyczynili się do ustanowieniu praktyki wglądu i rozpropagowania świeckiej medytacji. Lecz nie zainicjowali oni żadnych szeroko zakrojonych ruchów medytacyjnych. Aby zatem wyjaśnić to w jaki
sposób medytacja urosła do rangi praktyki masowej - w tym przypadku
chodzi konkretnie o medytację wglądu - wzrok należy kierować ku
Birmie. Vipassana traktowała medytację jako logiczny, a nawet
konieczny środek, wdrażania buddyjskiej nauk we własne życie, tak w przypadku osób świeckich, jaki i stanu mnisiego.
Jednak powstanie tej praktyki nie było zjawiskiem ścisłe rodzimym,
bowiem do jej zaistnienia w sposób dość specyficzny przyczyniła
się kolonizacja. (W rzeczywistości, żadna z obecnych tradycji
praktyki wglądu nie może w sposób wiarygodny sięgać dalej w historię niż koniec dziewiętnastego, początek dwudziestego
wieku.) Choć obecnie mamy do czynienia z ruchem ogólnoświatowym,
praktyka wglądu zawdzięcza swój początek interakcji do
jakiej doszło pomiędzy zachodnim imperium i wschodnią dynastią. A faktycznie, można posunąć się nawet dalej i ustalić czas jej
powstania na konkretny dzień: 28 grudnia 1885 roku, kiedy to armia
brytyjskiego imperium ostatecznie podbiła królestwo Birmy.
Brytyjska piechota u wrót pałacu w Mandalaj, rok 1885 |
Obca
armia, która w ten pamiętny dzień przejęła kontrolę nad
birmańską stolicą Mandalaj, nie tylko zniszczyła samo królestwo,
lecz jednocześnie jedyny znany Birmańczykom świat. W świecie tym,
ostatni król Birmy, jak wszyscy królowie go poprzedzający, zasiadał u
podstawy kosmicznej osi, która obracała się wokół tronu w
Mandalaj. Zamieszkujący w nieruchomym punkcie świata, Thibaw, który
panował w latach 1878-1885, zobowiązany był jako król do roztaczania opieki na buddyzmem. Tuż po brytyjskim przejęciu
władzy, birmańscy poddani stali się świadkami wydarzenia w
trakcie którego ich władca, otoczony kordonem obcych żołnierzy
uzbrojonych w karabiny, odtransportowany został skromnym wozem
zaprzężonym w woły z królewskiego pałacu (w którym
zorganizowano towarzyski klub oficerski) prosto na parowiec, którym król udał się na wygnanie. Trauma związana z tym wydarzeniem oraz
zmiany społeczne o bezprecedensowej wówczas skali, stały się zalążkiem późniejszego rozprzestrzenienia się medytacji wglądu na cały
świat.
Król Thibaw z żoną i córką w pałacu w Mandalay, rok 1885 |
W przeciwieństwie do wielu innych dziedzin życia znajdujących się pod
kolonialnym nadzorem, Brytyjczycy – kalas, czyli
barbarzyńcy, jak nazywali ich Birmańczycy – zastosowali w Birmie
rządy bezpośrednie, pomijając tym samym jakiegokolwiek władcę, za wyjątkiem oczywiście królowej Wiktorii, „Cesarzowej Indii”. Birmańczycy jednak nie mogli oczekiwać tego, że brytyjska królowa
przejmie na siebie najważniejszą rolę tradycyjnie przynależącą do
birmańskiego władcy, czyli patronat nad buddyzmem. Stało się nawet coś więcej, bowiem królowa Wiktoria wydała zarządzenie obejmujące
poddanych wszystkich swoich kolonii, które zabraniało wspierania jakiegokolwiek religii. W reakcji na krwawe powstanie Sipajów w 1857
roku w Indiach, którego przyczyną, jak uważano, były religijne
niesnaski, królowa ogłosiła: „Wszyscy ci, którzy znajdują się
u władzy pod naszym panowaniem” nie mogą pod żadnym pozorem
wtrącać się w życie religijne kolonialnych poddanych „pod
groźbą najwyższej kary”.
Dla
współczesnego człowieka prowadzenie takiej polityki brzmi sensownie, jest to
typowo oświeceniowe podejście zapewniające wolność religijnego
wyznania. Birmańczycy jednak, postrzegali taką postawę jako nic innego, jak atak na sam buddyzm. Budda-sasana,
najbliższy palijski odpowiednik terminu „buddyzm”, oznacza po
prostu „nauki Buddy”, lecz jest to również słowo odnoszące
się do całej buddyjskiej tradycji. Oznacza nie tylko dhammę
czy buddyjskie nauki, lecz obejmuje swoim znaczeniem również nauczanie buddyjskich instytucji – a przede wszystkim, stanu
mnisiego. Birmańscy buddyści, podobnie jak większość buddystów teraz i niegdyś, wierzyli w to, że los sasany jest już
przesądzony. Zatem nie chodziło o to czy buddyzm znajduje się na
pozycji przegranej, lecz kiedy nadejdzie jego nieunikniony koniec. W tych okolicznościach celem nadrzędnym więc, było podtrzymywanie sasany, tak długo jak to tylko
możliwe – najdalsza granica czasu, jak wynikało z materiału
komentarzowego, wyznaczona została na pięć tysięcy lat. Buddyści
therawady wierzyli zatem, że aby ten plan podtrzymywania sasany się
powiódł, nieodzownym do tego był pełen zaangażowania król,
władca który wspierałby szczodrze mnisi stan, utrzymywał
klasztory, i który zabiegałby także o to, aby zarówno osoby
wyświęcone, jak i cała reszta jego poddanych stała na straży
buddyjskich ideałów. Postawa zdystansowania brytyjskich
oficjeli postrzegana była więc najzwyczajniej jako zniewaga, jako
jawna krzywda, którą zaogniło tylko przyzwolenie na to, aby
chrześcijańscy misjonarze zaczęli budować w Birmie swoje preferencyjnie
traktowane placówki.
Birmańczycy
nie dali łatwo za wygraną. Pozbawieni swojego króla, ludzie świeccy
zaczęli się organizować, tworząc razem
stowarzyszenia oraz kluby na skalę wcześniej niespotykaną.
Przeprowadzali egzaminy dla mnichów, zbierali środki mające wykarmić i odziać całe klasztory, a sami zaś podjęli się wnikliwego
studiowania dhammy, którego celem było przygotowanie się na odpieranie krytyki padającej
ze strony chrześcijańskich misjonarzy oraz zachowanie cennych nauk,
które inaczej mogłyby były ulec zapomnieniu.
To
głębokie i bezprecedensowe zainteresowanie ludzi świeckich
wszystkim tym co buddyjskie, przyczyniło się do wzrostu znaczenia utalentowanych mnichów, którzy dla laikatu
stali się czymś w rodzaju buddyjskich gwiazdorów. Obniżając
swoje wachlarze, którymi tradycja nakazywała im zasłaniać twarze
w trakcie mów dharmy, wytworzyli styl, który wkrótce ochrzczono
mianem „dolnego wachlarza”. Nauczyciele ci docierali do ogromnej
wręcz publiczności – zdarzało się czasami, że przemawiali
przed dziesiątkami tysięcy ludzi - co zawdzięczali posługiwaniu się ujmującym i przystępnym stylem. Aby pozyskać jeszcze większą
ilość zwolenników, niektórzy z nich przybierali nawet
imiona sceniczne, przywłaszczając sobie imiona popularnych wówczas
aktorów. (To tak, jakby amerykański mnich próbując zwiększyć
swoją popularność nazwał się Bhikkhu Brad Pitt.)
Co
więcej, wzrostowi popularności nauczycieli towarzyszyło pojawienie się nauczania w formie druku. Powstawały liczne drukarnie, które
wypuszczały na rynek tanie edycje książek precyzujących każdy
aspekt doktryny. Wiele z tych prac dotyczyło subtelnych nauk
Abhidhammy, rozdziałów kanonu palijskiego, schematyzujących cechy
umysłu i rzeczywistości. Nigdy przedtem ludzie świeccy nie
posiadali tak szerokiego dostępu do wielkich zasobów doktrynalnego
nauczania. Pochłaniali tę wiedzę z wielkim zaangażowaniem, bez
względu na poziom złożoności poszczególnych kwestii, często
zbierając się w grupy, aby razem móc studiować najtrudniejsze
tematy. Studiowanie to było czasami na tyle zaawansowane, że niektóre
burzliwe publiczne spotkania były organizowane specjalnie po to,
aby móc zakwestionować argumenty autorów. Zdarzało się, że podczas takich spotkań dochodziło nawet do
palenia książek na stosach.
Wszystkie
te działania zrewolucjonizowały buddyzm i stworzyły podwaliny dla
popularyzacji praktyki wglądu. Nowe sposoby bycia buddystą
pojawiały się tuż obok wzorców już utartych i był to efekt przemian społecznych wywołanych przez kolonializm. Ludzie świeccy, w wyniku wzmocnienia swojej pozycji dzięki zaangażowaniu się w grupy studiujące nauki, stali się kolektywnym podmiotem, co pozwoliło im na przyjęcie roli protektora sasany, ów niegdysiejszy obowiązek króla.
Na tle polityczno-społecznego ożywienia w dwudziestowiecznej
Birmie, medytacja stała się jeszcze jednym sposobem ochrony buddyzmu. Medytacyjne osiągnięcia na poziomie indywidualnym
miały wzmocnić sasanę poprzez doskonalenie karmy całego społeczeństwa.
Jednocześnie, przebudzenie, traktowane uprzednio jako coś
znajdującego się poza zasięgiem w erze upadku, teraz uznane zostało za możliwe, jeszcze w tym życiu, dzięki podążaniu ścieżką medytacji.
Najważniejsze postacie w tym procesie przemian, zdołały ujarzmić
niespokojną energię świeckich mas, ich poczucie upodmiotowienia
oraz pragnienie wiedzy – wszystko co uprzednio zostało wywołane i
ukształtowane przez polityką kolonialną i wpływ działalności
misyjnej – i skierować je ku praktyce.
Postacią przodującą wśród tych nauczycieli był mnich o imieniu Ledi Sayadaw
(1846-1923). Był jednym z pierwszych propagatorów reorganizacji
świeckiego stylu życia, który uwzględniał możliwość praktykowania medytacji. Już początkami dwudziestego wieku przedstawiał on
medytacje w prostych słowach i namawiał do tego, aby stała się ona
częścią zwyczajnego życia osoby świeckiej. Ledi Sayadaw, który
słyną ze swojego stylu „dolnego wachlarza”, znany był dla wielu jeszcze szerzej jako autor licznych,
pisanych w przystępny sposób, lecz jednocześnie wyrafinowanych prac przybliżających doktrynę buddyjską; jak ujął to jeden z
birmańskich pisarzy, Sayadaw potrafił „szerzyć Abhidharmę jak
padający deszcz”. Co więcej, łączył studiowanie Abhidharmy z
praktyką medytacyjną i przedstawiał posiadanie wiedzy w tej
dziedzinie jako podstawę dla codziennego obserwowania świata, co
prowadzić mogło do wyzwalającego wglądu. Chociaż przynaglał do
pilnej nauki, podkreślał jednocześnie, że nawet osoba świecka,
która studiuje tylko ciągle zmieniającą się naturę
czterech żywiołów (dhatus) ziemi, wiatru, ognia i wody,
może zebrać owoce w postaci wielkiego duchowego osiągnięcia. Jak
przekonywał „U tych, którzy rozwinęli w sobie wiedzę, wszystko
co w nich i poza nimi, w ich domu i poza nim, w ich wiosce czy
miasteczku czy poza nimi, pozostaje przedmiotem za sprawą którego może pojawić się wielki wgląd w nietrwałość”.
Dawniej powszechnie panującym poglądem było to, że jeśli ktokolwiek
chciał praktykować medytację wglądu, musiał uprzednio wejść
w głębokie stany koncentracji (samadhi) nazywane jhana'mi.
Osiągnięcie tych wyrafinowanych poziomów koncentracji
wymagało długich okresów spędzonych w odosobnieniu od świata, gdzieś w ostępach legendarnej dżungli lub górskiej jaskini. Teraz jednak, jak starał się argumentować Ledi Sayadaw, aby wytworzyć w sobie mentalną stabilność potrzebną do praktyki wglądu, wcale nie było to czymś koniecznym. Oczywiście, to godne pochwały, jeśli komuś udało się ten głęboki stan koncentracji osiągnąć (Ledi Sayadaw
twierdził, że jemu się udało), lecz faktycznie, jak zapewniał, wystarczał minimalny poziom koncentracji, który miał pozwolić medytującemu na ciągłe powracanie, chwila po chwili, do przedmiotu
kontemplacji.
Ów stan umysłu nazwany został „koncentracją chwilową”
(khanika-samadhi) i stał się podstawą „czystego” lub
„suchego” wglądu medytacyjnego (suddha-vipassana lub
sukkha-vipassana), który nie obejmował głębokiej
koncentracji. Chociaż to podejście do praktyki było już
dyskutowane w autorytatywnych tekstach, nikt nigdy wcześniej nie
próbował tego popularyzować: Ledi Sayadaw był pierwszym
nauczycielem, dla którego podejście to stało się podstawą
nauczania. Wieść rozeszła się jak świat długi i szeroki:
zapomnijcie o dżungli i jaskini. Teraz możecie medytować w
mieście!
Jakiś
czas po tym jak Ledi Sayadaw osiągnął już swoją renomę, inny mnich,
Mingun Sayadaw (1868-1955), również zaczął promować medytację wglądu,
która bazowała na chwilowej koncentracji, co najprawdopodobniej w jakimś stopniu opierało się na znanej już wykładni Ledi'ego
Sayadaw'a. Metoda Mingun'a Sayadaw'a zachęcała medytujących do
inwentaryzowania każdego momentu percepcji jaki tylko pojawiał się
u jednej z bram zmysłowych, by móc potem rozłożyć całość
doświadczenia na nieustannie zmieniający się strumień wrażeń.
Ten nacisk kładziony na zauważanie wrażeń zmysłowych doprowadził
później do rozumienia uważności (sati) jako „czystej
uwagi” [bare attention], jak określał to pochodzący z Niemiec
mnich Nyanaponika. (W rezultacie to zogniskowanie uwagi na procesie
doświadczenia przyczyniło się do powstania na Zachodzie świeckiej
interpretacji sati i do wyjęcia tego pojęcia z buddyjskiego
kontekstu.) Mingun Sayadaw, co jest również godne uwagi, był
pierwszym nauczycielem, który już w roku 1911 prowadził grupę
medytacyjną dla osób świeckich. Niemal wszystkie metody praktyki,
które pojawiły się w Birmie swój rodowód wywodzą albo od niego
albo od Ledi'ego Sayadaw'a.
To właśnie za sprawą wysiłków tych dwóch nauczycieli, praktyka wśród ludzi świeckich stała się tak popularna. Jednak nie uważali oni swoich technik za innowacyjne. Podobnie jak większość
współczesnych zwolenników medytacji, zwracali się ku Buddzie jako
postaci modelowej oraz zawężali się do autorytetu kilku wczesnych pism buddyjskich. Te zaś z kolei, zebrane setki lat po śmierci Buddy, palijskie
pisma, takie jak sutta Satipatthany (Mowa
o ustanowieniach uważności) oraz sutta Anapanasati
(Mowa o uważności oddechu), odegrały kluczowe znaczenie w procesie formułowania
praktyki przez tych nauczycieli i po dziś dzień zachowały swój wyjątkowy status.
Pisma te jednak nigdy wcześniej nie były szeroko używane w
świeckim kontekście oraz, jak szybko gotowi byliby przyznać
dzisiejsi nauczyciele zarówno amerykańscy, jak i azjatyccy, ich
interpretacje mogą się łatwo różnić. I tak przykładowo,
niektórzy mnisi lankijscy krytykowali metodę Mingun'a Sayadaw'a
(jak wykładana była ona przez jego ucznia Mahasi Sayadaw'a
[1904-1982]) za jej brak kanonicznego zatwierdzenia – innymi słowy,
traktowali ją jako sfabrykowaną. Ogólny wniosek z tego jest taki, że podobnie jak zaistnienie masowej praktyki medytacji wglądu było wynikiem specyficznych
okoliczności historycznych, tak też interpretacje kluczowych pism dotyczących
praktyki vipassany rozwinęły się w podobnych kontekstach i pod
wpływem podobnych uwarunkowań.
W
latach trzydziestych dwudziestego wielu, kiedy rozpoczął się
kolejny burzliwy okres w birmańskiej historii, praktyki nauczane
przez Ledi'ego Sayadaw'a i Mingun'a Sayadaw'a stały się ponownie
obiektem zainteresowania ze strony znaczącej części świeckiej
publiczności. Powstania, polityczne zawirowania, które były
następstwem tworzenia się ugrupowań nacjonalistycznych oraz
załamanie się ekonomicznej równowagi wskutek Wielkiego Kryzysu
(szczególnie ostry wzrost cen ryżu) i narastanie konfliktów
etnicznych - wszystko to ożywiało zainteresowanie praktyką.
Ledi
Sayadaw zmarł w roku 1923, lecz wielu jego uczniów aktywnie
zaangażowało się w nauczanie praktyki wglądu w latach
trzydziestych. Rolę szczególną odegrał świecki uczeń U Po Thet,
znany również jako Saya Thetgyi (1873-1945), który odegrał
kluczową rolę w przeistoczenie się praktyki wglądu w zjawisko o
zasięgu globalnym, i co godne uwagi, był on jedną z pierwszych osób świeckich upoważnionych przez mnicha do nauczania
vipassany. Ledi Sayadaw upoważnił nawet Thetgyi'a do nauczania
mnichów, co było czymś całkowicie bezprecedensowym, czymś co wywróciło do
góry nogami zwyczajowe role mnichów i osób świeckich.
Ta
publiczna afirmacja dokonana przez Ledi'ego Sayadaw'a doprowadziła
do powstania tradycji świeckich nauczycieli, którzy stali się
następcami Thetgyi'a. Thetgyi nie został wyświęcony, mimo tego
zamieszkał z dala od swojej żony oraz dzieci, by móc prowadzić
życie w celibacie skupione na medytacji. Z kolei jego
najwybitniejszy uczeń, U Na Khin (1899-1971), był głową rodziny
liczącej sześcioro dzieci oraz pracował jako rządowy oficjel.
Zwieńczeniem jego kariery urzędniczej było przyjęcie pozycji
ministra finansów w nowo powstałym, niepodległym Związku Birmy,
która w roku 1948 została wyzwolona spod kolonialnego panowania.
Połączenie przez U Ba Khin'a aktywnego świeckiego życia z
praktyką wglądu, było wyjściem poza formułę jego nauczyciela i
przeniesieniem akcentu na całkowicie zeświecczone podejście do
medytacji widzianej teraz jako praktyczny, a nawet zorientowany na
doczesność, wysiłek – w rzeczywistości tak doczesny, że w
latach pięćdziesiątych U Ba Khin zachwalał przydatność medytacji
w procesie usuwania z ciała radioaktywnych toksyn, powszechnej obawy u
zarania ery atomowej.
Po
zdobyciu przez Birmę niepodległości, nowy birmański rząd, z
premierem U Nu na czele, wykorzystał szerzące się zainteresowanie
medytacją wglądu, jako część większej politycznej strategii,
której celem było zjednoczenie kraju poprzez buddyzm. Lata
pięćdziesiąte stanowiły okres transformacji, czas buddyjskiego
odrodzenia religijnego. Pod rządowym patronatem w latach 1954-56
odbył się szósty kongres buddyjski, wydarzenie które zgromadzić
miało mnichów therawady pochodzących z różnych krajów, by razem mogli
oni uzgodnić kanon palijski i wyeliminować ewentualne błędy
w jego przekazie. W rzeczywistości jednak, kongres ograniczył się
w zasadzie tylko do uczestnictwa samych Birmańczyków, lecz rząd wykorzystał to wydarzenie
jako sposób auto-promocji na scenie międzynarodowej, jako przykład
kraju nade wszystko buddyjskiego. W tym samym okresie, stworzona
została polityka stawiająca sobie za cel finansowanie ośrodków
medytacyjnych i umożliwianie pracownikom aparatu państwowym
korzystanie z bezpłatnego urlopu na czas praktykowania medytacji.
Oficjalnie promowana praktyka wglądu była nie tylko środkiem
umożliwiający osiągnięcie osobistego przebudzenia czy sposobem
utrwalania sasany, lecz traktowana była jako patriotyczny wysiłek
oraz źródło tożsamości narodowej. W niecałe siedemdziesiąt
pięć lat, począwszy od roku 1886 po połowę lat pięćdziesiątych
dwudziestego wieku, medytacja, kiedyś zajęcie znikomego wycinka
populacji, stała się obowiązkiem idealnego obywatela.
Mahasi Sayadaw |
To
wysiłek czyniony przez U Ba Khin'a przyczynił się do zaistnienia tego religijnego odrodzenia, lecz oficjalnie U Nu opowiedział się z
Mahasi Sayadaw'em, który wywarł na premierze głębokie wrażenie
podczas ich wspólnych spotkań. W roku 1949 rząd
wprowadził Mahasi Sayadaw'a na stanowisko szefa ośrodka
medytacyjnego Thathana Yeiktha w Rangoonie, który wkrótce stać się
miał największym ośrodkiem w całej Birmie. Kilka lat później, U
Ba Khin stworzył swój międzynarodowy ośrodek w Rangoonie. Ci dwaj
nauczyciele oraz reprezentowane przez nich ośrodki były źródłem
praktyk, które, osobno lub w synergii, ukształtowały formy
praktyki medytacji wglądu na całym świecie.
Nauczyciele
birmańscy technikę Mahasi'ego sprowadzili na Sri Lankę w roku
1956. Podobnie w tym samym czasie dotarła ona do Tajlandii. Sam
Mahasi Sayadaw podróżował po całej Azji, docierał również na
Zachód, wszędzie propagował technikę uważności, która stała
się podwaliną samoistnego ruchu rozwijającego się na Zachodzie. U
Ba Khin przekazał swoje nauki wielu uczniom przybywającym do jego
ośrodka, wliczając do ich grona sporą grupę tych, którzy później
stali się wpływowymi nauczycielami na Zachodzie. Należeli do nich
Daw Mya Thwin (znana jako Saymagyi lub „Czcigodna Matka”), Ruth
Denison, Robert Hover i John Coleman. Począwszy od roku 1956, U Ba
Khin nauczał również pochodzącego z Indii obywatela birmańskiego,
słynnego nauczyciela S. N. Goenka'ę (1924-2013), który wyemigrował
do Indii w roku 1969. Goenka ostatecznie stał się założycielem
sieci ponad 120 ośrodków medytacyjnych na całym świecie, które
nieustannie szkolą w medytacji tysiące osób rocznie.
W
tym samym czasie, kiedy birmańscy nauczyciele medytacji wyszli na
przeciw światu, jednocześnie świat wyszedł naprzeciw birmańskim
nauczycielom. Inspirowani poszukiwaniami duchowymi, które
odzwierciedlały tęsknoty wielu młodych ludzi lat sześćdziesiątych,
Joseph Goldstein, Jack Kornfield oraz Sharon Salzberg, każde z nich z osobna natknęło się na nauki wywodzące się z tradycji Ledi'ego i
Mingun'a Sayadaw'ów. Kornfield przyswoił sobie również nauki z
tajlandzkiej tradycji leśnej Ajaan'a Chah'a, co uwidacznia się w
jego własnym stylu nauczania. Ta trójka Amerykanów stała się
„posłańcami zwrotnymi” - jak nazwała ich badaczka Wendy Cadge
– którzy sprowadzili na Zachód medytację wglądu, co ostatecznie zmaterializowało się w postaci założonego Insight
Meditation Society
(Stowarzyszenia medytacji wglądu) w stanie Massachusetts oraz
ośrodka medytacyjnego Spirit
Rock w Kalifornii. Jak na
ironię, poszukiwana przez nich na potrzeby Zachodu starożytna mądrość – autentyczne nauki i praktyki medytacyjne – zostały już wiele dziesiątków lat wcześniej na trwałe przekształcone przez wpływy kolonialne .
W świetle powyżej zarysowanej historii buddyzmu w Birmie można sądzić, że sposób rozumienia medytacji odzwierciedla potrzeby, nadzieje oraz lęki
praktykujących ją ludzi w zależności od specyficznego czasu i miejsca. Dzisiaj
medytacja, której korzenie sięgają około stu lat wstecz, funkcjonuje w sposób dalece odbiegający od jej niegdysiejszych zastosowań
w przedkolonialnej Birmie. I tak na przykład, nacisk kładziony w Ameryce na uważność
(sati), która rozumiana jest jako czysta uwaga, to przejaw opierania się na spuściźnie Mingun'a Sayadaw'a, lecz również sygnalizuje to wyraźnie proces sekularyzowania praktyki, która skłania się dzisiaj ku modelowi terapeutycznemu. Tak
zeświecczona forma medytacji stała się bogatym źródłem inspiracji, szczególnie na płaszczyźnie
interakcji z psychologią.
Ta nieustająca transformacja medytacji wglądu wskazuje na trudny do
podważenia i potencjalnie wyzwalający fakt: nie ma czegoś takiego jak medytacja. W każdym bądź razie, nie jako jakieś pojedyncze, niezmienne zjawisko. W zamian, istnieje jedynie wiele
interpretacji i technik praktyki połączonych ze sobą w przygodnie
powstających kontekstach i okresach. Można na to patrzeć jak na
coś, co stanowi afirmację sedna buddyjskich nauk o nietrwałości.
Jeśli nietrwałość rozumieć jako coś determinowanego
przyczynowością sił współzależnego powstawania, to życie widziane
z buddyjskiej perspektywy jest naznaczone głęboką ironią. Bowiem, jak
wskazywałaby na to ta skrócona genealogia medytacji wglądu,
wyzwolenie osoby medytującej jest następstwem tych samych wydarzeń oraz pragnień, które wiążą ją z wypełnionym
cierpieniem cyklem odradzania.
Źródło: Tricycle
Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
ReplyDelete