Ignorancja jest błogostanem |
Czy grupy te nie są czasami bezwiednymi podmiotami pomagającymi poszerzać zasięg tego naszego grabieżczego (społecznie, kulturowo, finansowo i politycznie) status quo? A jeżeli tak, to czy się tym w ogóle przejmują? Posługując się terminologią marksistowską można by zapytać, co bardziej liczy się dla x-buddysty: prywatny zysk czy względy społeczne? Proszę, wstrzymajcie się tylko i pomyślcie trochę, zanim te bodhisatwiczne buddemy zaczną pączkować w waszych głowach.
Musimy sobie zadać jeszcze jedno bardzo poważnie brzmiące pytanie: czy aby zachodnie buddyjskie grupy oraz media nie przyczyniają się czynnie do kreowania osoby, która jest niezdolna do żarliwego, ryzykownego i wytrwałego angażowania się, czy inaczej, osoby która w żaden sposób nie może współuczestniczyć w inicjowaniu prawdziwej zmiany? Czy współczesna buddyjska osoba-podmiot nie jest zbyt miła, uważna i spokojna, by być kimkolwiek więcej niż tylko naiwniakiem dla takich korporacyjnych behemotów jak powiedzmy Exxon czy J.P. Morgan? Ile to razy widywałem x-buddystów poskramiających siebie za pomocą paraliżującej dawki „niereagowania” czy „nieosądzania” w obliczu prawdziwego pragnienia działania. Cóż, niby dlaczego miałbym się temu dziwić? Jakby nie było, korzenie x-buddyzmu tkwią głęboko tam, gdzie pragnienia odrzucających świat ascetów.
Chciałbym powrócić do wcześniejszego wpisu zamieszczonego na tym blogu, zatytułowanego „Od zachodniego marksizmu do zachodniego buddyzmu”. Wpis ten prezentował kontrowersyjny esej Slavoja Žižka, w którym autor doszedł do wniosku, że zachodni buddyzm „utwierdza się jako hegemoniczna ideologia globalnego kapitalizmu”. Rzeczywiście, wertując najnowszy wysyp zachodniej buddyjskiej propagandy - Shambhala Sun, Tricycle, Buddhadharma, Mindful, The Mindfulness Bell – oraz przeglądając x-buddyjskie nagłówki gromadzące się w mojej internetowej przeglądarce, trudno sprzeczać się z tezą Žižka, że chociaż „'zachodni buddyzm' prezentuje się jako lekarstwo przeciwko stresującemu napięciu wynikającemu z kapitalistycznej dynamiki, które pozwala nam na odłączenie się i zachowanie wewnętrznego spokoju oraz Gelassenheit, w rzeczywistości funkcjonuje jako doskonały ideologiczny dodatek”. Więcej Žižka przy innej okazji.
W tym momencie chciałbym, abyście zastanowili się jeszcze nad fragmentem komentarza autorstwa TOMA PEPPERA, który pojawił się w innym wątku. (Całość komentarza, tutaj #7). Pepper formułuje w nim istotną tezę. Co więcej, tezę, która będzie coraz bardziej forsowana na tym blogu. A to dlatego, ponieważ niektórzy z nas na tym blogu wciąż wierzą w możliwość ludzkiego wyzwolenia. Tom Pepper:
Chciałbym zwrócić uwagę na to, co według mnie stanowi rdzenny artykuł wiary świeckiego buddyzmu: niekwestionowaną wiarę w kapitalistyczną ideologię. Badiou definiuje to w bardzo zwięzły sposób, a mianowicie jako wiarę w to, że „istnieją ciała i istnieją języki”. Innymi słowy, że jesteśmy cielesnymi, biologicznymi organizmami, poszukującymi przyjemności dla naszych ciał (łącznie z mózgami), i że dokonujemy tego poprzez dobrowolne przyswajanie najbardziej dogodnego języka/kultury. Nie istnieją żadne ograniczenia co do kultury, którą możemy przyswoić ani prawdy, którą ona zawiera: to czego jedynie potrzebujemy to przyswoić sobie taką, która zmaksymalizuje naszą cielesną przyjemność – to co Batchelor określa jako „prosperowanie z chwili na chwilę”. To dlatego w pierwszym ustępie [jego oświadczenia „A Secular Buddhist” (świecki buddysta)] odnosi się on do „biologicznej ewolucji”, „samoświadomości i języka”, „mózgu” oraz naszej „kruchej biosfery”, lecz Batchelorowi nigdy nie przyszłoby na myśl, aby wspomnieć o tym, że konstruowane przez ludzkość społeczne formacje są źródłem cierpienia, które MOŻEMY FAKTYCZNIE ZMIENIĆ!! To dlatego świeccy buddyści zawsze próbują ograniczać dyskusję o cierpieniu do choroby, śmierci, straty, itd. - do tych rzeczy, które z pewnością musimy nauczyć się akceptować, ponieważ bez wątpienia będą one zawsze z nami. Bierna akceptacja tego co nieuchronne oraz maksymalizowanie cielesnego zadowolenia, jest celem świeckiego buddyzmu ORAZ globalnej ideologii kapitalistycznej. To dlatego akceptujemy „naukowe” badania nad uważnością, które roboczo definiują pomyślne osiągnięcie „szczęścia”, jako umiejętność pozostawania nierozproszonym przez zewnętrzne bodźce; jako osiąganie uważnego błogostanu, który zdaje się być umiejętnością bycia całkowicie Nieuważnym wobec świata wokół nas, dzięki któremu świat nie zaburza komfortu naszego mózgu/ciała.
Badiou argumentuje że: „współczesnym słowem określającym konieczność jest, jak każdy wie, 'ekonomia', która powinna być nazwana po imieniu: logiką Kapitału”. Jedną niezmienną prawdą, jest niewyartykułowany dogmat o rzekomej niekontrolowalności kapitalistycznej ekonomii oraz to, że wszyscy musimy zwyczajnie przystosować nasze języki i medykalizować nasze mózgi/ciała, aby maksymalizować poziom naszego błogostanu, i w rezultacie pozwolić nam wytrwać w obliczu tej nieubłaganej prawdy. Świecki buddyzm próbuje stać się ideologią tej siły, która zmusza nas do uczestnictwa w wytwarzaniu opresji, biedy i cierpienia dla przeważającej części światowej populacji. Skupiamy się na tym, aby być mili oraz aby akceptować chorobę i śmierć, i jesteśmy przekonani, że gdyby tylko ci biedacy z południowej półkuli stali się świeckimi buddystami, wszystko byłoby w porządku. Ich cierpienie nie jest wynikiem gospodarczej i politycznej opresji; wynika jedynie z ich nieumiejętności zapomnienia o świecie wokół nich! Bądźcie więc uważni i cieszcie się swoim ubóstwem!
Źródło: Speculative Non-Buddhism
No comments :
Post a Comment