W
jednym z poprzednich wpisów „O medytacji i nihilizmie”, pojawiła
się postać filozofa Raya Brassiera, jednego z twórców realizmu
spekulatywnego. Korzystając z uprzejmości Jona Lindbloma, który użyczył mi
swoich notatek, sporządzonych na podstawie wykładu Robina Mackaya, chciałbym tym razem zaprezentować nieco
szersze omówienie pojęcia nihilizmu, tak jak definiuje go Brassier:
Wielokrotnie
podkreślano, że ton wielu prac spekulatywnego realizmu cechuje
pewna mroczność lub apokaliptyczność; rodzaj pojęciowego
horroru, który niewątpliwie czyni te prace mało przyjemnymi w
lekturze. Oczywiście nie jest to zbieg okoliczności, ponieważ
mroczność ta jest w rzeczywistości związana z wieloma operacjami
spekulatywnego realizmu: istniejąca różnica pomiędzy sensem
łączonym z człowieczeństwem a autonomicznym bytem rzeczy, co staje się prawdopodobnie najbardziej widoczne w świetle świadomości
naszej własnej przyszłej zagłady, oraz decydujący związek
pomiędzy myślą i jej materialnym podłożem. To w tym kontekście
powinno umiejscawiać się pracę Raya Brassiera, którego książka
Nihil Unbound, z jej poważnym i bezkompromisowym tonem,
oferuje godną uwagi, ponowną ocenę związków między filozofią,
nauką oraz naszym własnym obrazem samych siebie, a wszystko to
widziane przez pryzmat odnowionego rozumienia pojęcia nihilizmu.
Brassier
rozpoczynając swoją książkę, przyjmuje za fakt oczywisty,
że pojęcie nihilizmu stało się wyświechtanym frazesem, co jest
bez wątpienia wynikiem zbanalizowania tego terminu przez literaturę
oraz media. Jednak dla Brassiera, to nie tylko kultura popularna
odpowiedzialna jest za rozbrojenie pojęcia nihilizmu, lecz również sama
filozofia, i co za tym idzie, zamiast traktować to pojęcie jako
zagrożenie, które musimy pokonać (Nietzsche),
podejmuje się on ponownego odkrycia nihilizmu jako pozytywnej zasady. Dla
Brassiera pojęcie nihilizmu łączy się głęboko z naukowym
realizmem. Argumentuje on, że kluczowym wyzwaniem dla filozofii jest
stworzenie satysfakcjonującej interpretacji naukowego realizmu,
czego przez większość dwudziestego wieku filozofia unikała,
faworyzując ludzkie doświadczenie oraz sens. Zestawianie nihilizmu
z naukowym realizmem może na początku wydawać się czymś
dziwnym, lecz Brassier opiera to połączenie na przesłance mówiącej
o tym, że myśl naukowa wykracza poza naszą domyślną korelację
ze światem. Innymi słowy, nihilizm wypełnia przestrzeń dzielącą
naukowe wyjaśnienie tego jak mają się sprawy i ludzkie rozumienie
sensu: z gruntu, nihilizm przekracza instrumentalność mającą na
względzie ludzkie cele, przez co, staje się często nie do
zaakceptowania dla ludzkiego myślenia.
W
zasadzie, im bardziej nauka odsłania przed nami wszechświat, tym
bardziej oczywistym staje się fakt jego obojętności wobec
ludzkiego rozumu i sensu, co, jak twierdzi Brassier, zostało
zaciemnione przez filozoficzne poszukiwanie sensu. W związku z tym,
postrzega on swoją pracę jako kontynuację rdzennego dzieła
oświecenia (pełny tytuł jego książki to: Nihil Unbound:
Enlightenment and Extinction [Nicość wyzwolona: Oświecenie i zagłada]), a dokładniej, oddzielanie ludzkiej kultury od naturalnej
historii, co zmierza ku wytworzeniu nowych form spekulatywnej wiedzy
poprzez włączenie nauki do filozofii (oraz nihilizmu, który ma na
to niewątpliwy wpływ). Zatem, dla Brassiera, to brutalne obnażanie
wszystkiego, co sprawia, że czujemy się we wszechświecie jak
w domu (lub zwyczajnie, że czujemy się samymi sobą) jest czymś,
do czego należy dążyć, a nie unieważniać; innymi słowy, celem
jest obalanie ludzkiego życia-świata przez pojęciową strukturę
nauki. Co więcej, próbując pokonać nihilizm, uczestniczymy tylko
w antyoświeceniowym rewizjonizmie, który nie uświadamia sobie
spekulatywnych szans, jakie niesie ze sobą nihilizm (jak to ujmuje w
książce: „Nihilizm nie jest egzystencjalnym problemem, lecz
spekulatywną szansą”). Istotnie, od zarania oświecenia,
filozofia wielokrotnie podważała naukowy obraz świata, faworyzując
ludzką instrumentalność (tzn. to, co jest dla nas użyteczne, a
nie prawdę), celem chronienia pojęcia sensu, lecz dla
Brassiera, odczarowanie świata – to znaczy, luki pomiędzy światem
takim jak go doświadczamy, a takim jakim faktycznie jest – nie
jest ślepą uliczką, lecz, jak to ujmuje, „intelektualnym wektorem
odkrycia”. Zatem, nauka pozwala nam na dotarcie do
rzeczywistości, która jest zrozumiała, lecz niezależna i obojętna
wobec naszego myślenia, a nihilizm, który się z tym wiąże, nie
jest skoncentrowany na subiektywnej otchłani („egzystencjalnym
problemie”), lecz na tym co w nieunikniony sposób idzie w parze z
naukowym realizmem („spekulatywna szansa”). Co więcej, fakt, że
nauka ma dostęp do wszechświata, w którym nas nie ma, jest niczym
innym, jak poznawczą antycypacją naszej własnej zagłady, lub tak jak Meillassoux przedstawia matematykę jako „dziedzinę śmierci”, dla Brassiera zimny świat odsłaniany przez naukę jest wewnętrznym
przetwarzaniem naszej własnej zagłady.
Następnie,
Brassier określa ową lukę za pomocą terminów Wilfrida
Sellarsa, który rozróżniał między naturalnym obrazem
(manifest image) i naukowym obrazem; ten pierwszy reprezentuje nasz
spontaniczny obraz samych siebie, natomiast ten drugi obraz odsłania
przed nami nauka. Dla Brassiera, filozofia jest przedłużeniem
naturalnego obrazu dlatego, ponieważ wspiera sens i rozum; i
dodaje, że negacja naturalnego obrazu, naszego własnego
samo-wyobrażenia, nie jest czymś co ma być pokonane (tak jak w
przypadku nihilizmu Nietzschego), lecz czymś co może zmienić
człowieka jako takiego. Co ważne, odrzuca on również pomysł
pośredniczenia pomiędzy naturalnym i naukowym obrazem, ponieważ
nie istnieje możliwość negocjacji pomiędzy naszym
samo-wyobrażeniem a naukowym obrazem. Dlaczego? Po prostu dlatego,
ponieważ naturalny obraz jest również teorią – to znaczy,
teorią przedmiotów wpisaną w nasze mózgi – ale która niekoniecznie musi być poprawna, ponieważ nie opiera się na
obiektywnym badaniu rzeczywistości, lecz pojawia się w wyniku
ewolucyjnych procesów (Metzinger).
Stąd,
kiedy w historię naturalną włączamy myśl, traci ona swoją
spontaniczną kontrolę nad rzeczywistością, i nasz spontaniczny
obraz świata okazuje się być tak samo teorią (tak zwaną
„potoczną teorią”), jak teorią jest naukowy obraz.
Spontaniczny obraz wynika raczej z potrzeby przetrwania niż z
potrzeby prawdy, i co za tym idzie, powinien być poddany próbie tak jak
każda inna teoria. To oznacza również, że jeżeli ktoś w
filozofii stoi po stronie naturalnego obrazu, osoba ta zwyczajnie
instrumentalizuje filozofię i pozostawia ją na usługach
przetrwania gatunku, lecz dla Brassiera, filozofia nie rości praw do
życia czy naszego własnego przetrwania (w rzeczywistości, cele
życia i przetrwania same są częścią naturalnego obrazu), ale
zajmuje się prawdą lub rzeczywistością zagłady. Co za tym idzie,
w filozofii powinniśmy uznać, że każde pojęcie posiada naturalną
historię, zatem, każdemu pojęciu powinniśmy nadać genealogię
przedstawiającą to jak zostało stworzone (Nietzsche). Tym, co jednak jest szczególne w przypadku myśli naukowej, to fakt, że
nie posiada ona genealogii. Oczywiście, nauka posiada historię,
lecz naukowe pojęcie nie ma historii jako takiej.
W naszym codziennym życiu przywykliśmy radzić sobie z naturalnym i naukowym
obrazem – to znaczy, zajmujemy się swoimi sprawami i pozwalamy
naukowcom robić to, co do nich należy, wiele o tym nie myśląc –
lecz Brassier chce abyśmy poczuli ciężar tego rozróżnienia, które dostarcza nam kombinacja naukowego realizmu/nihilizmu. Jak twierdzi, to właśnie jest zadanie dla prawdziwej
filozofii; to zadanie negowania, które odseparowuje to co wiemy o
samych sobie. Filozofia zajmuje się raczej tym „co jest?”, a
nie tym „co jest dla nas użyteczne?” - myślenie nie jest czymś
praktycznym. W istocie „jej interesy (filozofii) nie pokrywają się z
interesami życia”, jak ujmuje to Brassier.
Wszystko co do tej pory zostało powiedziane można poszerzyć, uwzględniając
zainteresowanie Brassiera naukami poznawczymi, które według niego
dostarczają nam możliwość naturalizowania myśli; to znaczy,
genetyczne wyjaśnienie procesu myślenia osadza myśl w domenie
rzeczywistości, do której nie mamy dostępu (tu krótka
wzmianka: ktoś taki jak Quentin Meillassoux,
ze wszystkimi jego radykalnymi twierdzeniami dotyczącymi spekulacji
i przygodności, nigdy nie kwestionuje dojrzałości rozumu i
myślenia w taki sposób, jak czyni to Brassier). Według Brassiera,
tym co przede wszystkim dała nam neuronauka, to odkrycie faktu, że
nie jesteśmy tymi, za których się uważamy. Innymi słowy, że
istnieje przezroczystość pomiędzy naszym zjawiskowym
samo-wyobrażeniem i neurobiologicznymi procesami, które to
wyobrażenie wytwarzają (Metzinger). Zatem, jaźń, którą doświadczamy jako samych siebie, jest szczególnego rodzaju
nieprzezroczystością.
Tutaj,
warto wspomnieć też o tym, że Brassier jest stanowczo krytycznie
nastawiony wobec fenomenologii, która bazuje na przesłance mówiącej,
że jesteśmy w stanie odbudować filozoficzną myśl na podstawie
bezpośredniego zjawiska świadomości, to znaczy, obiektów
intencjonalnych (obiektów związanych z naszymi intencjami). Zatem,
fenomenologia mówi nam, że możemy polegać na przezroczystości
zjawisk, ale to z kolei zakłada, że jest coś, co gwarantuje nam
bezpośredni dostęp do tego zjawiska, co Brassier odrzuca. Tak więc,
fenomenologia jest tylko ekstrapolacją naturalnego obrazu i
pierwszoosobowym punktem widzenia - jedynie kolejną odmianą
psychologii potocznej. W efekcie, fenomenologia
poświęca 'realne' na rzecz zjawiska, staje się bardziej opisem
niż filozoficzną analizą: kończy na tym, że jedynie opisuje
rzeczy, tak jak się nam objawiają. Natomiast według Brassiera, to
nie jest coś, czym powinna interesować się filozofia. Filozofia
powinna uzmysławiać nam raczej to, że jesteśmy wyobcowani z
sub-osobowych mechanizmów, które nas wytwarzają, i wyciągać z
tej alienacji wnioski. Nieprzeprowadzanie tego myślowego
eksperymentu, jest ostatecznie równoznaczne z byciem konserwatystą,
czyli kimś, kto przedkłada przetrwanie ponad prawdę.
No comments :
Post a Comment