Kyozan Joshu Sasaki |
Największa
amerykańska gazeta ponownie donosi o skandalu związanym z Joshu
Sasakim, 105 letnim dziś emerytowanym już buddyjskim nauczycielem
reprezentującym japońską sektę zen Rinzai. Sasaki przyjechał do USA
w roku 1962 i od tamtej pory przez dwa ośrodki zen, którymi
kierował przewinęło się tysiące uczniów szukających
buddyjskiego oświecenia. Pośród nich był również słynny
piosenkarz Leonard Cohen.
Niestety, jak w
przypadku wielu innych nauczycieli buddyjskich przed nim, Sasaki
okazał się być kolejnym nauczycielem zen beztrosko i bezkarnie
wykorzystującym przez długie lata swoją aurę religijnego
guru, celem seksualnego molestowania kobiet, które były jego
uczennicami. Nigdy nie zapomnę tych pełnych nieskrywanego podziwu
wypowiedzi kilku kobiet, z którymi rozmawiałem na temat ich
praktyki zen w czasie odosobnień prowadzonych przez Sasakiego w
kalifornijskim ośrodku Mt. Baldy. Miało się wrażenie, że ten już
wtedy sędziwy, i sądząc z opisów, wyjątkowo srogi i nieustępliwy
starzec jest chodzącym wcieleniem legendarnego Rinzai, który jak
wiadomo nie przebierał w środkach by przebudzić swoich uczniów z
letargu samsary. Coś jednak jest na rzeczy, myślałem wtedy.
I
faktycznie, po latach okazało się, że Sasakiemu rzeczywiście nie
były obce drastyczne i bezkompromisowe metody krzewienia Dharmy, tej
subtelnej buddyjskie prawdy. Niestety, okazało się, że ta
egzotyczna mieszanka drastyczności metod z mglistością
buddyjskiego absolutu, nie przekonuje jednak wszystkich, i w
rezultacie, podobnie jak jego słynni poprzednicy, tacy jak choćby
Taizan Maezumi, Eido Shimano czy dobrze znany w Polsce Seung Sahn,
Sasaki został w końcu wydany opinii publicznej przez swoich niegdyś
wiernych czcicieli. Satyr zen został wreszcie zdemaskowany.
Japończycy,
jak pisze autor wspomnianego doniesienia z NYTimesa, ze względu na
nieporównywalnie długą obecność buddyzmu w ich kraju, podchodzą
do buddyjskiego kleru z dozą bezpiecznego sceptycyzmu, natomiast
podejście wielu konwertytów na Zachodzie cechuje ślepa
czołobitność wobec guru czy nauczyciela zen, co wiąże się z
tłumieniem w sobie emocjonalnej inteligencji i zdrowego rozsądku, a
w rezultacie z doniesieniami o kuriozalnych i szokujących
praktykach, jak te stosowane przez żądnego „miłosnych przygód”
roshiego Sasakiego.
Jaka
jest prawidłowa odpowiedź na ten koan? Obnaż się i wymasuj …
„muuuu” ... Wybaczcie tę grę słów, ale tak niestety często
wyglądało zgłębianie buddyjskiej pustki na kwaterach zen.
No comments :
Post a Comment