Interpretowanie pustości 'ja', jako twierdzenia odnoszącego się do 'ja' osobowego zdaje się być motywowane dwoma czynnikami. Warto przy tym zwrócić uwagę na naturę tych dwóch powiązanych ze sobą retorycznych dynamik.
Po pierwsze, istnieje nieporozumienie wiążące się z ātmanem, które polega na tym, że najczęściej rozumie się go jako 'ja' osobowe, a nie jako błędne pojęcie niezmiennej czy stałej esencji, tak w przypadku osób, jak i jakichkolwiek bytów innego rodzaju. Do pojęciowych nawarstwień, które leżą u podstaw współczesnej, popularnej kultury religijnej w USA i Europie zalicza się duszę, jako właśnie takiego rodzaju niezmienną osobową esencję. Co więcej, określanie buddyzmu jako „religii” przyczynia się do ciągłej mylnej interpretacji anātmana, jako czegoś odnoszącego się tylko do 'ja' osobowego. A zatem, istnieje nieustanna potrzeba krytykowania tej mylnej interpretacji, ponieważ angażuje ona buddyzm do formułowania dyskursu, który stoi w sprzeczności z prawdziwie radykalnymi implikacjami jakie niesie ze sobą anātman.
Po drugie, to nieporozumienie wzmacniane jest przez obsesję na punkcie 'ja' osobowego - jego ulepszania czy uleczania - która przenika całą kulturę terapeutyczną, tak tę jawnie psychoterapeutyczną, jak i tę bardziej ogólną, powiedzmy ruch samopomocy. Jak zauważył Luis Gómez, w ogromnej większości przypadków potocznego używania terminu 'ja', gramatyczna funkcja nie implikuje metafizycznego zaangażowania się na rzecz wiecznego, niezmiennego 'ja'. Użycie to ma raczej zwyczajnie charakter deiktyczny.
Zatem, niespójność i filozoficzna powierzchowność „sterapeutyzowanego” buddyzmu, wyrażanego w języku, który skłania do objaśniania anātmana w terminologii personalistycznej, jako „przezwyciężania 'ja'” czy „wykraczania poza 'ja'” albo nawet „uleczania 'ja'”, staje się niewidoczna. Nie znaczy to jednak, że troska o życie i cierpienie jest czymś nieistotnym, chodzi raczej o to, że tego rodzaju kwestie nie wchodzą w zakres funkcji spełnianej przez pojęcie anātmana. 'Ja' osobowe nie jest porzucane, niszczone, przezwyciężane czy przekraczane, uleczane ani wymieniane na prawdziwe 'ja' – jedynie jego rozumienie jako coś stałego, zostaje rozpoznane jako nieporozumienie. Innymi słowy, wgląd w pustość 'ja' nie rozpuszcza 'ja', ani go nie wykorzenia. Raczej ten wgląd pozwala na swobodne funkcjonowanie pozbawione tak przywiązania do 'ja', jako swojej prawdziwej, niezmiennej tożsamości, jak i strachu przed oderwaniem się od niego. To tylko tego rodzaju dychotomiczne pojmowanie 'ja' umożliwia bycie „nieautentycznym”, na zasadzie uproszczonego porównawczego rozumienia bycia nieprawdziwym wobec swojego 'ja', jak gdyby 'ja' było czymś oddzielnym od nieuchronnie skomplikowanej natury życia codziennego. Pustość 'ja' to stwierdzenie faktu a nie (terapeutyczny) cel praktyki. Jednakże, rozpoznanie tego faktu stawia 'ja' w szerszym kontekście, co pozwala na większą wolność bycia dla siebie.
Jedną z obaw jakie wyrażają niektórzy współcześni zachodni buddyści, którzy próbują zrozumieć tę tradycję, dotyczy tego w jaki sposób przebudzenie może być trwałe, uwzględniając ważność nauk o nietrwałości? Zbyt często głęboko zakorzeniony w zachodniej intelektualnej kulturze neoplatonizm – będący częścią nawarstwień leżących u podstaw naszego pojęciowego horyzontu – pośrednio skłania ku wnioskom, że Buddowie muszą być wieczni, absolutni, niezmienni. Jeśli jednak wziąć pod uwagę naturę zmian Gestalt, możliwym jest zrozumienie takiej zmiany, jako trwałej w sensie jej nieodwracalności, ale zarazem zależnej od przyczyn i warunków. (Rozumienie to odzwierciedla szeroko rozpowszechnione w mahajanie pojęcie avaivartika, nieodwracalności - jak w przypadku osiągnięć bodhisattwów na ich ścieżce prowadzącej do pełni stanu Buddy.)
Jedną z obaw jakie wyrażają niektórzy współcześni zachodni buddyści, którzy próbują zrozumieć tę tradycję, dotyczy tego w jaki sposób przebudzenie może być trwałe, uwzględniając ważność nauk o nietrwałości? Zbyt często głęboko zakorzeniony w zachodniej intelektualnej kulturze neoplatonizm – będący częścią nawarstwień leżących u podstaw naszego pojęciowego horyzontu – pośrednio skłania ku wnioskom, że Buddowie muszą być wieczni, absolutni, niezmienni. Jeśli jednak wziąć pod uwagę naturę zmian Gestalt, możliwym jest zrozumienie takiej zmiany, jako trwałej w sensie jej nieodwracalności, ale zarazem zależnej od przyczyn i warunków. (Rozumienie to odzwierciedla szeroko rozpowszechnione w mahajanie pojęcie avaivartika, nieodwracalności - jak w przypadku osiągnięć bodhisattwów na ich ścieżce prowadzącej do pełni stanu Buddy.)
Początkowo widzi się tylko, powiedzmy, królika – jak w przypadku złudzenia „królik-kaczka”, słynnego za sprawą Dociekań filozoficznych Wittgensteina. Nagle jednak, Gestalt ulega zmianie, i widzi się kaczkę. Od tego momentu, który jest nieodwracalny/trwały, pojawia się świadomość, że figura ta może być widziana jako królik lub jako kaczka. Taka zmiana percepcji jest wynikiem przyczyn i warunków, lecz powrót do bycia nieświadomym widzenia każdej z tych figur jest niemożliwy. Tego rodzaju zmiana Gestalt w żaden sposób nie wskazuje na istnienie metafizycznego absolutu. Ale uwaga, żeby nie być mylnie zrozumianym: nie twierdzę, że przebudzenie jest niczym innym jak zmianą Gestalt. Sugeruję raczej sposób rozumienia takiej zmiany jako trwałej, rozumianej w sensie nieodwracalnej, ale bez hipostazowania metafizycznej sfery absolutów czy platonicznych esencji.
Ma to swoje odzwierciedlenie na płaszczyźnie etycznej. Pojmowania etyki, jako abstrakcyjnego zestawu standardów oddzielonych od faktycznej rzeczywistości ludzkiego życia, wedle których ma się oceniać czyny, przypomina pojęcie prawdziwego 'ja', jako czegoś oddzielonego od faktycznego bycia w świecie, w odniesieniu do czego można określać to co naprawdę się myśli i czuje.
Ma to swoje odzwierciedlenie na płaszczyźnie etycznej. Pojmowania etyki, jako abstrakcyjnego zestawu standardów oddzielonych od faktycznej rzeczywistości ludzkiego życia, wedle których ma się oceniać czyny, przypomina pojęcie prawdziwego 'ja', jako czegoś oddzielonego od faktycznego bycia w świecie, w odniesieniu do czego można określać to co naprawdę się myśli i czuje.