Robert E. Buswell Jr.
Buddyjska
medytacja posiada setki form. Jedne służą rozwojowi głębokich
stanów koncentracji i mentalnego błogostanu, inne analizowaniu
elementów ciała i umysłu, a ich ostatecznym celem jest albo uświadomienie sobie tego, że nie istnieje
samodzielna jaźń, albo bezpośredni kontakt z samym Buddą.
Wśród tej wielości form medytacji znajduje się uważność, którą dzisiaj traktuje się jako
podstawową formę buddyjskiej medytacji. W rzeczywistości jednak uważność cieszy się taką opinią dopiero od niedawna.
Mania
uważności zatacza coraz to szersze kręgi. Stała się antidotum na
wysokie ciśnienie, otyłość, uzależnienia, problemy w związkach,
depresję – to tylko parę z przykładów. Chociaż niektórzy
nauczyciele uważności utrzymują, że oferowana przez nich metoda jest
zdecydowanie świeckim przedsięwzięciem, wielu innych twierdzi, że
uważność stanowi sedno buddyjskiej praktyki. Tak czy inaczej, w dzisiejszych mediach uważność figuruje jako coś, co mocno związane jest z buddyzmem. Jednak „nieosądzająca świadomość,
z chwili na chwilę”, nie jest tym z czym uważność kojarzono w
buddyzmie w przeszłości. Jakiekolwiek byłyby zatem związki owej
interpretacji uważności z myślą buddyjską, faktycznie nie
sięgają one dalej niż ostatnie sto lat.
Sanskrycki termin smrti (palijskie sati) został po raz pierwszy przetłumaczony jako „uważność” [mindfulness] przez Thomasa W. Rhys Davids'a (1843-1922), byłego brytyjskiego oficera kolonialnego urzędującego na Sri Lance, który stał się najbardziej cenionym buddologiem epoki wiktoriańskiej. W buddyzmie, smrti jest nie tyle rodzajem medytacji, co niezbędnym czynnikiem do osiągnięcia sukcesu w każdym rodzaju medytacji. Na liście 37 czynników sprzyjających oświeceniu, uważność pojawia się pięć razy, łącznie z tym, że figuruje jako siódmy element w ośmiorakiej ścieżce. Wśród trzech nauczań (trisiksa) niezbędnych dla osiągnięcia oświecenia – o moralności, medytacji oraz mądrości – uważność zaliczana jest do drugiego z nich, czyli nauczania o medytacji (samadhi). To uważność umiejscawia umysł na wybranym przedmiocie medytacji i pozwala umysłowi powracać do tego przedmiotu, kiedy zdarza mu się od niego odstąpić. Dobitnie precyzuje to powszechnie znana instrukcja medytacyjna: „Przywiąż szalonego słonia umysłu do palika przedmiotu medytacji powrozem uważności”. Uważność sprzyja koncentracji. Jest, jak się również twierdzi, czymś co chroni umysł przed wtargnięciem niechcianych elementów – czy to zmysłowych czy myślowych – zatem, ogólnie rzecz biorąc, stoi ona na straży ludzkiego sensorium.
Termin
uważność posiada szczególnie istotne znaczenie w słynnej
mowie Buddy - suttcie satipatthany (mowa o ustanowieniach
uważności). Określane są w niej cztery przedmioty uważności:
uważność ciała; uważność doznań, zarówno tych przyjemnych,
nieprzyjemnych, jak i obojętnych doznań cielesnych oraz mentalnych;
uważność stanów mentalnych, w których obserwuje się umysł
podlegający wpływom różnych pozytywnych i negatywnych emocji;
uważność dharm, co w tym przypadku oznacza kontemplację
kilkunastu kluczowych doktrynalnie kategorii obejmujących składniki
umysłu, ciała oraz czterech szlachetnych prawd.
Pierwsza
z czterech uważności, uważność ciała, obejmuje 14 ćwiczeń,
począwszy od uważności wdechu i wydechu. Następnymi są uważność
czterech fizycznych postaw, czyli chodzenia, stania, siedzenia i
leżenia, i dalej, aż do momentu, kiedy rozszerzy się na pełną
świadomość wszystkich czynności. Zatem uważność nie ogranicza
się do formalnych sesji medytacji siedzącej, lecz ma ona
towarzyszyć wszystkim czynnościom w ciągu dnia. Dalej mamy uważność różnego rodzaju nieczystych części ciała
(asubhabhavana); to raczej odstręczająca lista, w skład
której wchodzą paznokcie, żółć, ślina oraz mocz. Później
mowa jest o uważności ciała pod kątem jego czterech elementarnych
właściwości, czyli (mahabhuta) ziemi (stałość), wody
(zwartość), ognia (ciepło) i powietrza (ruchliwość). Zwieńczają
to wszystko „kontemplacje cmentarne”: uważność ciała
obserwującego dziewięć kolejnych stadiów rozkładu ludzkiego
ciała.
Zatem, uważność
ciała ma na celu uświadomienia sobie tego, że ciało jest
zbiorem elementów nieczystych, które nieustannie powstają i
zanikają oraz, że są całkowicie pozbawione jakiejkolwiek namiastki stałej
jaźni. Znaczy to, że ciało, jak wszystkie uwarunkowane byty
nacechowane jest trzema charakterystykami (trilaksana):
niestałością, cierpieniem oraz brakiem jaźni. W świetle
powyższego trudno raczej pojmować uważność jako „nieosądzającą
świadomość”.
Opowieść
o tym, jak popularne rozumienie uważności wywiedzione zostało z
nowoczesnej medytacji typu vipassana, oraz jak owej vipassany zaczęto
nauczać ludzi świeckich w Birmie we wczesnych dekadach dwudziestego
wieku, przedstawił w swoim artykule pt. Medytacja en masse Erik Braun. Nie ma więc potrzeby prezentowania tej historii raz
jeszcze.
Uzbrojeni
w tę wiedzę buddyści całego świata mogą jednoczyć się w
walce przeciwko wysokiemu ciśnieniu, lecz jednocześnie nie muszą wzmacniać stereotypu mówiącego, że uważność nauczana dzisiaj przez najróżniejszego
rodzaju lekarzy ma coś wspólnego z tym, czego nauczał ich
protagonista, czyli Budda.
Źródło:
Tricycle
No comments :
Post a Comment