Nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś


Wywiad z Thomasem Metzingerem






Pytanie: Pisałeś obszernie na temat ludzkiego doświadczenia jaźni. Zacznijmy więc od pytania czym jest jaźń?

Thomas Metzinger: Sądzę, że kwestią wyjściową jest zrozumienie tego, że nie istnieje rzecz zwana „jaźnią”. Nikt nigdy nie miał jaźni ani nie był jaźnią. Jaźnie nie stanowią części rzeczywistości, w sensie bycia jej elementarnymi składnikami, które trwają w czasie. Zaimek pierwszoosobowy „ja” nie odnosi się do pojedynczego przedmiotu, takiego jak powiedzmy, piłka czy rower lub do jakiejś tajemniczej kategorii niewidzialnych rzeczy – wskazuje tylko na tego, który właśnie wypowiada to zdanie. Mówiący jest po prostu osobą jako całość.

Jaźń nie jest też czymś co „masz” (jak moglibyśmy powiedzieć), ponieważ wtedy istniałby kolejny mały człowiek, który by się za tym ukrywał, człowieczek [homunculus] posiadający jaźń. To nie jest również coś głęboko w tobie, ponieważ owo „ty” byłoby tożsame tylko z jedną składającą się na ciebie rzeczą. Jesteśmy żyjącymi, ucieleśnionymi, dynamicznymi systemami. W skrócie, nie istnieje żadna rzecz czy to w mózgu czy na świecie na zewnątrz, która jest nami. Jesteśmy procesami.

Jaźnie są bardzo interesującymi, żywymi i pełnymi treści elementami świadomego doświadczenia u niektórych zwierząt. Chodzi mi o świadome doświadczenie jaźni, coś co filozofowie nazywają fenomenalną jaźnią, natomiast to w jaki sposób ta subiektywna jaźń pojawia się w organizmie, jako całości, jest całkowicie zdeterminowane lokalnymi procesami dziejącymi się w mózgu w każdej chwili, z momentu na moment. Ostatecznie, jest to proces fizyczny. Najlepszym obecnie sposobem opisywania samoświadomości jest nadal przedstawiać ją jako formę procesu reprezentacyjnego: to obraz, który generowany jest okresowo przez mózg, rodzaj wewnętrznego znaku zastępczego reprezentującego system jako całość, to rodzaj neurokomputacyjnego narzędzia. Czasami nie jest ono generowane - tak jak powiedzmy w czasie pozbawionego marzeń sennych, głębokiego snu. Jest ono bardzo wrażliwym i delikatnym, nieciągłym zjawiskiem, ale nie istnieje żaden metafizyczny byt, taki jak jaźń, który jest czymś niezależnym od mózgu.

Pytanie: Tymczasem doświadczanie bycia jaźnią, bycia kimś, jest bardzo trwałe.

Thomas Metzinger: Oczywiście – to jest właśnie niesamowite: Coś wirtualnego jest doświadczane jako rzeczywistość, najlepsza hipoteza o samym sobie, jaką obecnie posiada system, staje się czymś, co odczuwane jest jako namacalna i żywa rzeczywistość. To ta pełna treści fenomenologia jaźni – to bardzo przekonujące poczucie, że jesteśmy kimś – sprawia, że tak łatwo ulegamy temu naiwnemu i złudnemu myśleniu. Sądzę, że jaźń jest nieciągłym i złożonym procesem. To wcale nie jest prowokacja, jakieś dramatyczne oświadczenie czy wielce odkrywcza teoria. Przypuszczam, że większość kognitywistów, neuronaukowców i prawie wszyscy dzisiejsi filozofowie uznaliby za słuszne założenie, że nie ma żadnej rzeczy czy substancji metafizycznej takiej jak jaźń, która może istnieć niezależnie od mózgu. W nauce i filozofii, czas takiej koncepcji jak metafizyczna jaźń już dawno minął.

W jakiś jednak sposób dla naszego życia i w naszej biologicznej historii, z wielu powodów poczucie bycia jaźnią jest i było bardzo ważne. Złożone organizmy nie tylko muszą przewidywać wypadki w świecie, muszą również przewidywać swoje własne przyszłe zachowanie – muszą minimalizować niespodzianki na wszystkich poziomach. Muszą skutecznie kontrolować siebie jako całość. Świadomy model jaźni jest doskonałym narzędziem aby to osiągnąć. Jeżeli zwierze czy dziecko chce nauczyć się rozwijać zdolność planowania przyszłości, kontrolowania chwilowych impulsów, opóźniania gratyfikacji itd., w tym celu niezbędne jest aby posiadało wewnętrzny obraz samego siebie – jakkolwiek urojony – który mówi że: „To ty jesteś tym, które będzie zbierało owoce w przyszłości; tym kimś, kto zachoruje na raka płuc, jeżeli nie przestanie palić; co więcej, mówi, że twoje preferencję są czymś stałym, jak również twoja radość, zadowolenie, twoje własne cierpienie i smutek!” Jedną z rzeczy jaką zaczynamy rozumieć to fakt, że samooszukiwanie się posiada funkcje adaptacyjne. Prawdopodobnie to ewolucja wbudowała te stałe formy samooszukiwania się w nasze świadome modele jaźni. Myślę, że jedną z ważnych funkcji takiego samooszukiwania jest wypieranie kwestii naszej śmiertelności. Pragniemy wierzyć w jakąś najgłębszą esencję czy rdzeń, ponieważ pozwala nam to wyprzeć świadomość naszej skończoności lub przynajmniej podtrzymywać w sobie nadzieję na życie po śmierci. I to się nie zmieni. Myślę, że potoczne psychologiczno-metafizyczne pojęcie jaźni będzie nadal obecne w naszym codziennym życiu i w naszej kulturze.

Pytanie: Jeżeli jaźń jest swego rodzaju nietrwałą mentalną reprezentacją, to jaką spełnia ona funkcję?

Thomas Metzinger: Ciało i umysł ciągle się zmieniają. Nic w nas w rzeczywistości nie jest zawsze takie same z chwili na chwilę. Tymczasem jaźń reprezentuje bardzo silne fenomenalne doświadczenie jednakowości, co nasuwa wniosek, że jest to funkcja adaptacyjna, pomocna dla organizmu, który potrzebuje planować przyszłość. Jeżeli chcesz przechować trochę jedzenia na zimę lub jeżeli chcesz zaoszczędzić trochę pieniędzy w banku czy budować swoją reputacje, zakładasz że będzie to dla ciebie korzystne w przyszłości i nie zrobiłbyś tego, jeżeli nie miałbyś bardzo mocnego poczucia, że będziesz tą samą istotą, która dostanie nagrodę w przyszłości. Albo mówiąc o przeszłości, że to ta sama istota była tą, która kiedyś została oszukana, zraniona, skrzywdzona przez kogoś, i która teraz pragnie wziąć odwet, zemścić się czy coś w tym rodzaju. Oczywiście, dla ewolucji kulturowej fikcyjność osobowej tożsamości była również niezbędna. Weź pod uwagę choćby odpowiedzialność i pojęcie winy w kontekście ewolucji systemu prawnego; albo potrzebę budowania reputacji w większych, rozrastających się społecznościach we wczesnej historii. Model jaźni nie jest tylko czymś zawężającym się do mózgu czy jedynie przedmiotem zainteresowania dla filozofów, jest też czymś co ma swoje miejsce w życiu publicznym. Prywatne strony internetowe, konta na Facebooku są również publicznymi modelami jaźni – posiadają swoją funkcję i do czegoś się przyczyniają.

Oczywiście jeśli chodzi o wymiar biologiczny czy cielesny, dobrze jest posiadać to doświadczenie, że wszystko – to zbieranie owoców - przydarzy się tej samej osobie. Ale powtarzam, w ścisłym ujęciu, to nigdy nie przydarza się tej samej osobie, ale nie jest również prawdą, że nikogo tam nie ma. Oczywiście, na przestrzeni czasu istnieje wystarczająca ciągłość, organizm przeżywa, geny zostają powielone, książki napisane. Nie ulegamy przypadkowym zmianom ale mimo wszystko jest to rodzaj nieustającego strumienia. Bardzo podoba mi się metafora jaką kiedyś posłużył się filozof Ludwig Wittgenstein.

Powiedział, żeby wyobrazić sobie linę – długą linę wykonaną z różnokolorowych włókien. Jednak żadne z tych włókien ani czerwone, ani niebieskie ani zielone, nie ciągnie się przez całą długość tej liny. Co nie oznacza jednak, że lina ta nie jest bardzo silna i stabilna. Myślę, że jest to dobra metafora tego czym jesteśmy, tak na poziomie cielesnym, jak i psychologicznym.

Pomimo tej nieciągłości, posiadamy silne poczucie autonomii oraz samodeterminacji. Posiadamy subiektywne poczucie kontrolowania naszego doświadczenia, mamy również poczucie mentalnej samodeterminacji, kontrolowania uwagi, naszych stanów mentalnych, itd. Jak dowodzi współczesna nauka, niektóre z tych wewnętrznych doświadczeń niekoniecznie muszą być całkowicie realne, wystarczy, że będą pełniły funkcje adaptacyjne. Być może, że niektóre z nich są również skutecznie samospełniającymi się proroctwami. Jakkolwiek funkcjonalne może być to silne poczucie, że wszystko ma się pod kontrolą, to z trzecioosobowej perspektywy jaką reprezentuje nauka, wygląda na to, że tego rodzaju poczucie może nie odzwierciedlać prawdy o naszej naturze. To co w rzeczywistości ma miejsce, najlepiej określić mianem nieposiadającego sprawcy (agent-free) dynamicznego procesu samoorganizacji. Proces ten ma wiele warstw – począwszy od cielesnej, na społecznej skończywszy – i manifestuje się sam w sobie poprzez świadome doświadczenie. Kiedykolwiek czegoś nie rozumiemy zaraz konfabulujemy małego człowieczka [antropomorfizacja]: komputer nagle się „źle zachowuje”, bóstwa pogody powodują grzmoty i rzucają w dół gromami, niewidoczne demony powodują choroby, a kartezjańskie ego świadomie myśli swoje myśli. To może działać przez jakiś czas, jednak często powoduje spory zamęt. Jaźń nie jest rzeczą, lecz procesem.



3 comments :

  1. Powyższy dialog dotyczy raczej "obrazu siebie", opowiada o mechanizmie tworzenia mentalnego "self-image'u", a nie o Jaźni. A co z Jaźnią? A wstawiamy zamiast niej pojęcie systemu, który leży u podłoża procesów psychofizycznych. Takie czary mary, tylko bardziej nowoczesne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale co Ty właściwie rozumiesz przez "Jaźń", w kontekście tego wywiadu?

      Delete
  2. W jaki sposób to podejście wyjaśnia działanie interfejsu urojona jaźń <-> organizm? Jak to się dzieje, że subiektywny akt zrozumienia informacji (idei) ma potencjał odzwierciedlenia się w obiektywnie mierzalnych zmianach fizjologicznych?

    ReplyDelete